Dawne letniska podwarszawskie

dawne letniska podwarszawskie

Przed nami kolejny przedłużony, świąteczny weekend, potem wakacje dla dzieci i urlopy dla dorosłych. Rozpoczynamy więc pakowanie walizek i ostatnie przygotowania do wyjazdu. A jak to było dawniej, dokąd wyjeżdżano, co ze sobą zabierano i jak w ogóle wypoczywano?

Dawne letniska podwarszawskie

Zapewne z pewnym niedowierzaniem przyjmiemy fakt, iż jeszcze na początku XX wieku znane nam dzielnice Warszawy, takie jak: Mokotów, Marymont, Młociny, Targówek czy Grochów stanowiły miejsce wypoczynku naszych pradziadków. Wyjeżdżało się tam nawet na dłuższy czas dla nabrania sił. Najbardziej wysunięty na południe Mokotów posiadał jeszcze dodatkowy walor, wyśmienite wody źródlane. Odkrywcą i założycielem zdrojowiska był dr Ludwik Sauvan, rodowity Francuz. Zdrojowisko w Wierzbnie (część Mokotowa) przetrwało do lat sześćdziesiątych XIX wieku.

Po lewej stronie Wisły, za Wilanowem leżą Powsin, Konstancin, Chylice i Skolimów, dawne letniska, a na prawym brzegu położone są; Wawer, Anin, Otwock i Świder, które też na długo stały się modnymi miejscami wypoczynku.

Lasy iglaste, woda i bujna, niczym nieskażona przyroda stawały się magnesem. Taki wyjazd kolejką wąskotorową był stokroć tańszy od kosztownej podróży zagranicznej, a przy tym wymagającej paszportu. Pakowano więc kufry, rzadziej walizy, bo te bardziej pasowały na trasy kolejowe, czasem jeszcze jakieś części wyposażenia, takie jak choćby łóżka, nawet szafki nocne i najmowano powóz lub platformę i udawano się na wcześniej wynajęte letnisko, gdzie czekała przygotowana chałupa, willa czy dworek.

dawne letniska podwarszawskieZwolennicy pieszych wypraw zaopatrywali się wcześniej w plecaki, jeszcze na początku XX wieku nazywane z niemiecka rukzakami, bądź workami, a także w termosy, które długo, bo do około 1930 roku, nazywano aurophanami lub flaszkami izolacyjnymi. Sprowadzane z Niemiec i z Anglii przez firmę „Goldman i Edelman” w Warszawie, można było kupić w sklepie tej firmy przy ul. Widok 11.

Na miejscu starano się spędzać czas spacerując po okolicy lub objeżdżając ją wynajętym powozem. Dzisiaj już zgoła nieznane są nazwy tych pojazdów konnych, chociaż utrzymały się one na terenie większości majątków ziemskich do kresu ich istnienia, w wyniku dekretów nacjonalizacyjnych.

Obecnie owe victorie, caby (powozik dwukołowy) dos dosy, landauery czy doktorwageny możemy jedynie oglądać w Muzeum Powozów w Królewskich Łazienkach. Współczesna cena takiego powoziku, wykonanego z drewna bukowego, kształtowała się 10 lat temu w granicach od 3.5 tys. do 15 tys. złotych. Do tego niezbędne jest posiadanie przynajmniej jednego konia, a ten z kolei wymaga stajni, a ów powozik wozowni…

dawne letniska podwarszawskie

Poeta Julian Eysmond, syn Franciszka, wybitnego malarza, w dowcipnym wierszu zatytułowanym „Letnisko”, tak oto na początku lat dwudziestych opisywał uroki wyjazdu i pobytu na wczasach:

„Długo stoisz w ogonku nim kolej nadchodzi, że ci sprzedadzą bilet do Charona łodzi, tłok, piski, wymyślania.
Ten i ów przeklęty i potępiony, włazi ci ciągle na pięty…

Tej i owej znajomej pani – dobrodziejce – musisz głośno przypomnieć, by stała w kolejce…
Lecz łódź już natłoczona! Przewoźnik ci każe, Ojcu rodziny, topić twe cenne bagaże…
Pakunki, pakuneczki, paczuszki, niestety – wszystko pochłania fala nieżyczliwej Lety…
Czyż porównanie może być lepsze na świecie! Tak, jak na letnisku – tracisz wszystko w lecie.

Przybywasz… miejsca wygląd przeraża cię brzydki… wrzaskliwy Cerber-Burek szarpie cię za łydki.
Pluton i Persefona żywot wiodąc słodki, drą z piekielnych mieszkańców, jak poczciwe kmiotki.
By smoła nie zdrożała – wypadek to rzadki, a za zgrzytanie zębów płaci się naddatki. Gdy zaś pragniesz w ciemnościach spocząć odrobinę, czarty ci wyśpiewują nad uchem Titinę… W piekle się letniskowe stosuje tortury: gospodarz każdy gościa obdziera ze skóry.
A za pięt przypiekanie, wikt i opierunek Kusy całkiem nie kusy daje ci rachunek…

Ten niezwykle dowcipny wiersz, mimo upływu wieku nic nie stracił ze swej aktualności. Widocznie ludzie w Polsce się nie zmieniają, ale czy to dobrze czy źle oceńmy już sami…

Tadeusz Władysław Świątek
Foto: ze zbiorów T. Wł. Świątka, „Świat”, nr 29 z 1923 r. (reklama i wypoczynek)

gazeta Mieszkaniec
warszawskie informacje
informacje z prawej strony Warszawy



error: Zawartość chroniona prawem autorskim!! Dbamy o prawa: urzędów, instytucji, firm z nami współpracujących oraz własne. Potrzebujesz od nas informacji lub zdjęcia? Skontaktuj się redakcja@mieszkaniec.pl
Skip to content