Elektryczne hulajnogi – dobra zabawa czy zagrożenie?
Elektryczne hulajnogi są coraz popularniejsze w mieście. Niestety, wiąż nie przepisów, które regulują zasady korzystania z nich w przestrzeni publicznej.
Kiedy pierwsze elektryczne hulajnogi pojawiły się w Warszawie, nikt nie spodziewał się problemów. Szybko jednak okazało się, że ten wygodny sposób poruszania się po mieście zaczął przysparzać problemy zarówno urzędnikom, jak i innym użytkownikom dróg – przede wszystkim pieszym.
Jednoślady wprowadziła do stolicy amerykańska firma Lime w październiku ubiegłego roku.
Jak je wypożyczyć? Wystarczy ściągnąć aplikację na smartfona, założyć konto, podpiąć kartę z której będą pobierane opłaty lub przelać pieniądze. Za każde wypożyczenie zapłacimy 2 zł, a dalej 50 gr za każdy przejechany kilometr.
System wypożyczania nie jest tak rozbudowany jak Veturilo. Hulajnogi nie mają swoich stacji, więc chcąc z nich korzystać musimy znaleźć najbliższy jednoślad na mapie w aplikacji (mają nadajniki GPS).
Kiedy go namierzymy, skanujemy kod znajdujący się na kierownicy. Po usłyszeniu sygnału dźwiękowego ruszamy na miasto. Kończąc jazdę, możemy sprawdzić ile kilometrów zrobiliśmy i jak dużo dwutlenku węgla zaoszczędziliśmy. Potem zostawiamy hulajnogę w dowolnym miejscu. I tu zaczyna się problem.
Hulajnogi są pozostawiane „gdzie popadnie”, wiele osób bez zastanowienia porzuca je np. przy przejściach dla pieszych, na chodnikach, torach tramwajowych czy w krzakach, bo i takie były znalezione m.in. przy Poniatówce.
Pomijając względy estetyczne, taki sposób porzucania tego ekologicznego sprzętu bywa bardzo niebezpieczny. Nietrudno wyobrazić sobie chociażby osobę niewidomą potykającą się o tego typu przeszkodę lub tramwaj, który nie zdąży wyhamować… Zarząd Dróg Miejskich musiał w końcu zaprowadzić porządek. Z różnych miejsc miasta do magazynu ZDM trafiło kilkaset hulajnóg. Lime je odbiera przedstawiając odpowiednie dokumenty.
To jednak nie rozwiązuje problemu. Ten nie zniknie, dopóki użytkownicy hulajnóg nie włączą myślenia. Pozostawienie sprzętu w dowolnym miejscu, nie oznacza porzucenia go „byle gdzie”.
Jazda jednośladem daje wielką frajdę, bo może rozwinąć on prędkość nawet 27 km/h. Z jednej strony, dla amatorów hulajnóg to wspaniała zabawa, z drugiej zaś zagrożenie dla innych uczestników ruchu.
W regulaminie, który powinniśmy przeczytać logując się w aplikacji, jest zapis, że hulajnogą nie można jeździć po chodniku. Pozostaje więc jezdnia, ale polskie prawo tego zabrania. Ścieżki rowerowe są jak wiadomo dla rowerzystów, więc tak naprawdę jedyną dopuszczalnymi drogami dla hulajnóg są chodniki.
Wypadek, do którego doszło niedawno w Centrum najlepiej pokazuje, że polskie przepisy wymagają pilnego doprecyzowania. W pieszą stojącą na chodniku wjechał nastolatek na hulajnodze. Kobieta została ranna, trafiła do szpitala. Co ciekawe, policja uznała ją za winną całego zdarzenia, wypisując mandat 50 zł. Dlaczego? Bo i ona, i chłopak na hulajnodze mają na chodniku równe prawa, zgodnie z przepisami obydwoje są pieszymi, a to poszkodowana wykonała niespodziewany ruch na chodniku. Stała i poruszyła się doprowadzając do zderzenia.
Sejm zapowiada szybką zmianę w prawie, jednak tak czy inaczej na regulację trzeba jeszcze poczekać. Tymczasem kolejna firma szykuje się z wprowadzeniem do miasta swoich hulajnóg, dlatego wszystkich użytkowników ruchu ratuje tylko zdrowy rozsądek i uwaga.