Goździk i pończochy
Choć dziś kojarzy się z rajstopami czy goździkami, to mało kto wie, że coś w rodzaju dnia kobiet obchodzono już w… starożytnym Rzymie. Nazywało się Matronalia i obchodzono je na początku marca.
Od dnia kobiet różniło się tym, że świętowały nie wszystkie kobiety, a tylko mężatki, czyli matrony. Stąd nazwa. Inaczej też było obchodzone.
Podczas Matronaliów kobiety udawały się do świętego gaju przy świątyni Junony na Eskwilinie. Składały bogini w ofierze kwiaty i modliły się o szczęście w życiu małżeńskim, a w domach wyprawiały poczęstunek dla swoich niewolników. Jedyna wspólna cecha to ta, że tego dnia mężczyźni obdarowywali swoje żony prezentami, ale na pewno nie były to rajstopy.
„Nasze” święto kobiet ma swoje początki w ruchu robotniczym z przełomu XIX i XX wieku. Data upamiętnia wydarzenia z 8 marca 1908 roku, kiedy w Nowym Jorku tysiące kobiet, pracownic fabryki tekstylnej, domagało się praw wyborczych i polepszenia warunków pracy. Właściciel fabryki zamknął strajkujące w pomieszczeniach fabrycznych z zamiarem uniknięcia rozgłosu. Niestety wybuchł pożar, w wyniku którego zginęło 129 kobiet.
Choć święto narodziło się w Stanach Zjednoczonych, świetnie pasowało do socjalistycznej propagandy. To, jak świętowaliśmy je w Polsce przyszło do nas ze Związku Radzieckiego, gdzie zapoczątkowano uroczyste obchodzenie go w zakładach pracy i szkołach.
Ciekawe jest to, że w zakładach pracy komunistyczny scenariusz przewidywał wręczanie prezentów i kwiatów, których odbiór kobiety często musiały pokwitować. Prezentami były różnego rodzaju tzw. „dobra materialne”, jak np. rajstopy, ręczniki, ścierki, obrusy, mydła, szampony, kawa, herbata czy słodycze, czyli rzeczy, których często brakowało na rynku. Co ciekawe większość kobiet naprawdę się z nich cieszyła.
Bywało, że w zakładach pracy z okazji dnia kobiet przemawiały lokalne władze partyjne, robiono też specjalną przerwę, by wznieść toasty radzieckim szampanem, co wydaje się o tyle fascynujące, że przecież oficjalnie na terenie fabryk nie wolno było spożywać alkoholu.
Tego dnia na mieście w miejscach publicznych pojawiały się portrety kobiet pracujących w różnych zawodach, zgodnie z opinią Władysława Gomułki, że „nie ma dziś w Polsce dziedziny, w której kobiety nie odgrywałyby ważnej roli”.
Nawet prasa była pełna propagandowych materiałów, w których rozpisywano się o dzielnych kobietach walczących o idee socjalizmu, bo o tym miało przypominać to święto. Popularne pismo „Przyjaciółka” oznajmiało czytelniczkom, że „W dniu 8 marca wszystkie kobiety miłujące swój kraj, świadome swych obowiązków wykażą, że Polska Ludowa może liczyć na miliony swych córek! Kobiety miast i wsi! Żony i matki! Niech dzień 8 marca będzie świętem każdej z was”.
Z kolei Liga Kobiet (największa wówczas organizacja kobieca) na łamach pisma „Moda i Życie” z marca 1950 roku nawoływała: „Członkinie Ligi Kobiet, wobec zbliżającego się Międzynarodowego Dnia Kobiet, w dniu 8 marca podejmujemy hasło współzawodnictwa we wszystkich dziedzinach swej pracy organizacyjnej, jak werbowanie nowych członkiń, zakładanie świetlic, uczenie analfabetów, przeprowadzenie akcji na rzecz pokoju”.
Dzień Kobiet organizowano też w przedszkolach i szkołach. W przedszkolach uczono specjalnej piosenki:
Dzień Kobiet! Dzień kobiet!
Niech żyją nam zdrowe i
pani nasza i mamy
i woźna kucharka,
przedszkolna lekarka.
Im wszystkim kwiaty rozdamy.
Dzień kobiet! Dzień kobiet!
Niech każdy się dowie,
że dzisiaj święto dziewczynek!
Uśmiechy są dla nich zabawa i taniec.
Piosenka z radia popłynie.
W młodszych klasach szkoły podstawowej za organizację dnia, a przede wszystkim kwiaty dla dziewcząt i nauczycielek oraz wszystkich pań pracujących w szkole, odpowiadali rodzice skupieni przy komitecie rodzicielskim, w starszych klasach robili to uczniowie.
Jakie kwiaty wręczano najczęściej? Modne były goździki i tulipany, a w latach 80-tych frezje. Pod koniec PRL dawano dziewczynkom także kolorowe lizaki. Rzecz jasna w szkołach i przedszkolach organizowano również okolicznościowe akademie.
W latach 80-tych, w opozycji do ogólnie propagowanego hasła dnia kobiet brzmiącego „kwiatek dla Ewy”, Pomarańczowa Alternatywa wprowadziła akcję „Wata dla Ewy” w ramach, której rozdawano na ulicach kobietom środki higieniczne. Był to czas takiego kryzysu, że podpaski w aptekach były towarem deficytowym, a kobiety w tzw. TE DNI musiały zadowalać się zwykłą watą.
Po 1989 roku w dniu 8 marca w wielu polskich miastach odbywają się organizowane przez feministki manify, czyli demonstracje połączone z happeningiem na rzecz równego traktowania kobiet i mężczyzn.
Nie znaczy to jednak, że dzień kobiet poszedł w zapomnienie. Wiele pań bardzo lubi to święto i uważa nawet za milsze od walentynek, bo jest świętem wszystkich kobiet, nawet tych samotnych i to bez względu na wiek.
Wydaje się więc lepsze nawet od rzymskich Matronaliów, które faworyzowały mężatki.
Oprac. Małgorzata Karolina Piekarska