Hymnem nadziei rozbrzmiewa zew ludzki
Wiersze, fotografie, odezwy – tak najkrócej można opisać to, co publikowała polska prasa w pierwszym tygodniu po przekazaniu władzy przez Radę Regencyjną Józefowi Piłsudskiemu. Nawet pisma satyryczne zamieszczały wiersze na cześć wodza.
Kurjer poranny z 12 listopada publikował odezwę Rady Regencyjnej do narodu polskiego, która brzmiała: „Wobec grożącego niebezpieczeństwa zewnętrznego i wewnętrznego, dla ujednostajnienia wszelkich zarządzeń wojskowych i utrzymania porządku w kraju, Rada Regencyjna przekazuje władzę wojskową i naczelne dowództwo wojsk polskich, jej podległych, Brygadierowi Józefowi Piłsudskiemu.
Po utworzeniu Rządu Narodowego, w którego ręce Rada Regencyjna, zgodnie ze swemi poprzedniemi oświadczeniami zwierzchnią władzę państwową złoży, Brygadier Józef Piłsudski władzę wojskową, będącą częścią zwierzchniej władzy państwowej, temuż Rządowi Narodowemu zobowiązuje się złożyć, co potwierdza podpisaniem tej odezwy”.
Dokument podpisali: Aleksander Kakowski, Józef Ostrowski, Zdzisław Lubomirski i Józef Piłsudski.
W tym samym numerze gazeta donosiła, że „Alzatczycy z szeregów wojska niemieckiego ozdobili swe czapki we wstęgi o barwach francuskich i byli witani z entuzjazmem przez publiczność, gdy sami z entuzjazmem wołali: Vive Joseph Piłsudski!”.
Ten sam Kurjer poranny, podobnie jak wiele innych gazet, następnego dnia, czyli 13 listopada opublikował pierwszy rozkaz Józefa Piłsudskiego:
„Żołnierze! Obejmuję nad Wami komendę w chwili, gdy serce w każdym Polaku bije silniej i żywiej, gdy dzieci naszej ziemi ujrzały słońce swobody w całym jej blasku. Z Wami razem przeżywam wzruszenie tej godziny dziejowej, z Wami razem ślubuję życie i krew swoją poświęcić na rzecz dobra Ojczyzny i szczęścia Jej obywateli.
Żołnierze! W ciągu wojny światowej w różnych miejscach i warunkach tworzyły się próby formacyj wojskowych polskich. Przy kalectwie – zdawało się – nieuleczalnym naszego Narodu próby nawet, gdy były szczytne i bohaterskie, były z konieczności karle i jednostronne. Pozostałością tych stosunków jest niejednolitość szkodliwa wojsku. Liczę na to, że każdy z Was potrafi siebie przezwyciężyć i zdobędzie się na wysiłek dla usunięcia różnic i tarć, klik i zaścianków w wojsku, dla szybkiego wytworzenia poczucia koleżeństwa i ułatwienia pracy.
Żołnierze! Cały Nasz Naród staje teraz przed zagadnieniami, które rozwiązać będzie mógł tylko przy nadzwyczajnym wysiłku i naprężeniu swej siły i woli. W swoim zakresie zagadnienia te stają i przed nami. Rozwiązać je będzie nam tym trudniej, że twarda nasza służba nakłada nieraz ciężaru więcej na uczucia i serca żołnierza. Zarówno w najradośniejszych, jak najcięższych chwilach żołnierz musi być opanowanym i zrównoważonym, zdolnym do wykonania swego zadania w porządku i dokładnie. Wykroczenia pod tym względem są tym łatwiejsze, gdy wszystko dokoła w tej podniecającej chwili nie ma tych dodatkowych ciężarów, jakie zawsze na sobie niesie żołnierz.
Chciałbym, abym pod tym względem nie potrzebował robić Wam wyrzutów i abym mógł, zdając sprawę ze swych czynności przed narodem, powiedzieć sumiennie o sobie i o Was, że byliśmy nie tylko pierwszymi, ale i dobrymi żołnierzami zmartwychwstałej Polski.
Rozkaz ten przeczytać przed frontem podwładnych mi oddziałów.
Warszawa, 12 listopada 1918 r.”.
Kurjer poranny opublikował też w tym samym numerze informację o tym, że „Młodzież polsku wyznania mojżeszowego (…) postanawia aby wszyscy zdolni do noszenia broni członkowie (organizacji żydowskich) natychmiast udali się pod sztandary narodowe”.
Kilka dni później, bo 16 listopada tygodnik satyryczny Muchy zamieścił wiersz:
Do Józefa Piłsudskiego
Wodzu, do Ciebie wyciąga ramiona
W dymie pożarów dzisiaj Polska cala,
Wierząc, że szabla Twa niezwyciężona,
Że na jej ostrzu zawisła nam chwała.
Ozwij się, Wodzu, jakiej chcesz poręki,
Mów, czego żądasz, wszystkoć dane będzie:
Dosyć rozłamu, sieroctwa, udręki.
Prowadź nam polskie wojsko w pierwszym rzędzie
My obcych bogów dziś cierpieć nie chcemy,
Tyrana rządy hańbiły nas srodze,
Tyś mu nie szczędził piętna anatemy,
Ujmij więc w dłonie rycerskie swe wodze.
Niechaj moc Twoja, zwycięsko poczęta,
Na szańce wroga poniesie w ofierze
Siłę i wolę, co rozkruszy pęta,
Ojczyste mając na piersiach puklerze.
Dziś Naród Polski wzywa Cię, na Boga
Hymnem nadziei rozbrzmiewa zew ludzki,
Chroń nas od burzy dziejowej i wroga,
Prowadź nas, wodzu, Józefie Piłsudski!
Jeziorowski
Robotnik z 18 listopada publikował odezwy nowego rządu. „DO WSZYSTKICH PAŃSTW. Do Pana Prezydenta Sianów Zjednoczonych; Do Królewskiego Rządu Angielskiego, Do Rządu Republiki Francuskiej. Do Królewskiego Rządu Włoskiego, Do Cesarskiego Rządu Japońskiego, Do Rządu Republiki Niemieckiej, Do rządów wszystkich państw wojujących i neutralnych napisane przez Piłsudskiego, jak wodza naczelnego armii polskiej, który „notyfikować rządom i narodom wojującym i neutralnym istnienie Państwa Polskiego niepodległego, obejmującego wszystkie ziemie Zjednoczonej Polski. Sytuacja polityczna w Polsce i jarzmo okupacji nie pozwoliły dotąd narodowi polskiemu wypowiedzieć się swobodnie o swym losie”.
Jednak nie wszyscy byli zadowoleni z tego jak przebiega to odzyskiwanie przez Polskę niepodległości. Kurjer poranny z 19 listopada publikował oświadczenie Zjednoczenia Narodowego Galicji, które twierdziło, że „komendant Piłsudski ugiął się przed żądaniem swojej partji, gdyż zgodził się na utworzenie rządu partyjnego, złożonego z członków samozwańczego rządu lubelskiego, Przeciw temu Zjednoczenie Narodowe, potępiając ten zamach, jak najusilniej ostrzegało, uważając to za wyraz ustępliwości wobec terroru. Wobec tego Zjednoczenie Narodowe w Galicji oświadcza, że nie mogąc rządu w powyższy partyjny sposób złożonego uważać za istotny rząd narodowy odpowiedzialność za ten akt zrzuca na te czynniki które, nie licząc się z opinią przeważnej część społeczeństwa, taki rząd partyjny klasowy powołali”.
Podobnie wypowiadało się koło poselskie dawnej dzielnicy pruskiej, które na łamach tej samej gazety pisało: „Skorzystawszy z pierwszej nadarzającej się sposobności podążaliśmy do Warszawy, aby wziąć udział w tworzeniu Rządu Narodowego. Bo przybyciu do stolicy Polski jako legitymowani zastępcy zwartej i zgodnej dzielnicy naszej, stanęliśmy wobec faktu dokonanego, B. komendant Piłsudski nie odczekawszy naszego przyjazdu, zamianował był już prezesem rady ministrów p. Ignacego Daszyńskiego, powierzając mu utworzenia gabinetu. Jechaliśmy do Warszawy w przekonaniu, że z naszym współudziałem powstanie Rząd Narodowy, niewykluczający żadnego kierunku polskiej myśli politycznej i społecznej. Zostaliśmy atoli prawie już utworzony gabinet z piętnem wyraźnie partyjno-klasowym. Mimo to postanowiliśmy dla dobra sprawy współpracować nawet z takim gabinetom, pragnąc zabezpieczyć najżywotniejsze i najpilniejsze w tej historycznej chwili potrzeby całego narodu. Rokowania przekonały nas, wstąpiwszy w skład togo rządu, byli byśmy pozbawieni dostatecznego wpływu na bieg spraw politycznych. Żadna z ważnych tek politycznych nie miała nam przypaść w udziale. Ponieważ w liczbie upatrzonych ministrów znajdowali się prawie wszyscy członkowie tzw. rządu lubelskiego, bylibyśmy tylko poparli naszym kredytom politycznym i moralnym samozwańczy akt lubelski. Na taką współpraco nie pozwalało nam nasze sumienie i poczucie odpowiedzialności.
Protestujemy przeciwko powierzaniu władzy w tej historycznej chwili w ręce rządu partyjno-klasowego, który nie przedstawią nawet klas narodu, lecz tylko nikłe ich części. Nie tracimy nadziei, że nadejdzie wnet moment, w którym powstanie Rząd prawdziwie narodowy, obejmujący wszystkie dzielnico Polski”.
Do tychże protestów odnosił się Robotnik z 19 listopada pisząc:
„We wszystkich opublikowanych deklaracjach rozbrzmiewa skarga, że wódz naczelny Piłsudski zawiódł pokładane w nim przez endecję nadzieje. Trzeba czelności i nie lada czelności, żeby coś podobnego głosić! Odkądże to – pytamy – Piłsudski stał się nosicielem nadziei endeckich? Za jedną z zasług jego poczytać musimy, że umiał on przetrwać wszystkie nikczemne napaści i intrygi, których endecja nigdy mu nie szczędziła, usiłując go utopić w bagnie fałszu i kłamstwa. (…) Tak, panowie endecy, Piłsudski rósł i wyrósł przeciw wam, a wy, mając czelność mówić o nadziejach, w nim pokładanych, popełniacie jeszcze jedno kłamstwo, bodaj nawet najmniejsze z kłamstw waszych (…) utyskując, że rząd nie jest narodowy. Jakże daleko wstecz musimy się myślą cofnąć, aby pojąć treść tego zarzutu. Więc rząd polskich robotników i chłopów narodowym nie jest, bo chłop i robotnik – zdaje się endekom – jak za króla Sasa, jest poza nawiasem narodu; dążenia polskiego robotnika i chłopa są naleciałością, szkodliwą dla „narodu”, są wytworem międzynarodowo-żydowskiej intrygi. Jak dawniej szlachta, tak dziś mętne żywioły endeckie i tylko one stanowić mają treść i miazgę narodu!”.
Ten sam Robotnik utyskiwał na Kurjer Warszawski, który twierdził, że: „Ani Rada regencyjna nie była, ani rząd warszawski z p. Piłsudskim nie jest jeszcze przez żaden rząd uznany za władzę prawowitą w Polsce… Dotychczas rządy koalicji za legalne przedstawicielstwo Polski uznawały jedynie komitet Narodowy w Paryżu”. Robotnik zwracał uwagę, że ten sam Kurjer Warszawski wraz z endecją, „uznawał Radę regencyjną za zwierzchnią władzę polską, chociaż ta Rada była stworzona przez okupantów. Nie troskał się, czy koalicja uznaje Ją za władzę prawowitą. Nic dziwnego: była to instytucja arystokratyczno-reakcyjna, więc miła „Kurjerkowi”. „Kurjerek” dopiero wtedy odwołuje się do koalicji, gdy chodzi o niemiły mu rząd ludowy. Wyłazi szydło z worka: dla tego gatunku patrjotów Piłsudski dopiero wtedy będzie władzą prawowitą, gdy go uznają obce potencje. Oto „Kurjerkowa” niepodległość…” – pisał rozgoryczony Robotnik. A w tym samym czasie Nowa Gazeta z 19 listopada w dziale „Teatr i Muzyka” informowała, że „w Sali stowarzyszenia techników odbył się koncert ku czci komendanta Piłsudskiego. Przepełniająca salę publiczność gorąco oklaskiwała każdego z poszczególnych wykonawców. (…) Rozpoczęła koncert p. Lena Urwidowa pięknym wierszem powitalnym na cześć Piłsudskiego”. Ponadto recytowano fragmenty „Kordiana” Juliusza Słowackiego, grano utwory Henryka Wieniawskiego. A zebrani na Sali bili brawo wołając „Vivat Piłsudski!”.
Na podstawie polskiej prasy oprac. Małgorzata Karolina Piekarska