…i pozamiatane!

Wielkanoc za nami, teraz czekajmy na majowy weekend a potem, zanim się obejrzymy – prawdziwe lato i wakacje!

Czyli – „pozamiatane”! Było, minęło, co prawda nie zawsze tak, jak tego chcieliśmy. Może teraz jest dobry czas na podsumowania i wnioski? Czemu nie.

Wiadomo, tylko nieliczni potrafili pohamować apetyty i uniknąć przejedzenia. Pozazdrościć! Pozazdrościć? A może raczej: pomyśleć, dlaczego znowu nam się nie udało? A jeszcze lepiej: co zmienić za rok? Mniej potraw? Zanim usiądziesz do stołu, spróbuj wypić szklankę gorącej wody? Założyć ciut za ciasne spodnie, żeby nie stracić kontroli nad pęczniejącym w miarę konsumpcji brzuszkiem? Albo – ćwiczyć silną wolę czy zadbać o nowe nawyki żywieniowe.

Ale z drugiej strony, raz na jakiś czas może nie zaszkodzi… Zwłaszcza, ze Warszawa ma przecież koło osiemdziesięciu różnych parków, licząc jako najmniejsze te dwuhektarowe, a na kilkudziesięciohektarowych kończąc. Zresztą, w Wielkanoc miasto było tak puste, ze można było spacerować i po ulicach.

Nie podoba się wychodzenie z domu, a spacer w maseczce nie jest przyjemny? To zadbaj o kondycję w domu. Wiele skutecznych ćwiczeń nie wymaga żadnych przyrządów. Hantle można świetnie zastąpić półtoralitrowymi butelkami z wodą, a skakankę jakąś linką czy kablem.

Mniejsza o ilość warszawskich basenów czy siłowni, z których korzystanie jest obecnie problematyczne. Ale masz dwa wyjścia, tylko dwa.

Pierwsze – skoro nie akceptujesz swojej wagi, sylwetki czy kondycji, po prostu weź się za siebie. Nie lubisz – więc zmień, zamiast miesiącami i latami tylko marudzić. Wyjście drugie: skoro nie akceptujesz wszystkiego, co wyżej wymienione, a naprawdę nie chce ci się i nie będziesz ćwiczyć, zamiast marudzić po prostu to zaakceptuj! Powiedz sobie: tak, to właśnie ja, z moją nadwagą, sflaczałymi mięśniami, zgarbionymi plecami. Nie chce mi się ćwiczyć, nie będę, wiec akceptuję siebie. Akceptuję to, co mam dziś, a także to, co niewątpliwie nadejdzie: rosnąca coraz bardziej nadwaga, bardzo prawdopodobna cukrzyca w parze z nadciśnieniem, osteoporoza, gwarantowane „zdziadzienie” i coraz mniejsza samodzielność na stare lata. O problemach z własną fizjologią nie wspominając. A tego przecież nikt by sobie nie życzył.

Problemu w zasadzie nie ma. Zastanów się nad sobą, podejmij decyzje – w prawo albo w lewo – i pozamiatane. Teraz tylko wystarczy szanować własny wybór.

Jeśli zdecydujesz, by nie robi z sobą nic, to przynajmniej przestań jęczeć i narzeka. Marudzenie nie zmieni niczego, ani o milimetr, ani o gram.

A wiosna i lato przed nami!



 

error: Zawartość chroniona prawem autorskim!! Dbamy o prawa: urzędów, instytucji, firm z nami współpracujących oraz własne. Potrzebujesz od nas informacji lub zdjęcia? Skontaktuj się redakcja@mieszkaniec.pl
Skip to content