Kanikuła i miejsca parkingowe

– Wreszcie!

– Co „wreszcie”? – pan Eustachy Mordziak w pierwszej chwili nie bardzo wiedział, o co panu Kazimierzowi Główce chodzi. Panowie spotkali się, jak to mają w zwyczaju, na ławeczce obok straganu pana Eustachego, który zarabia na życie handlując na bazarze na Pl. Szembeka damską bielizną.

– Wreszcie upał jak na lipiec przystało, to miałem na myśli – odpowiedział pan Kazimierz, emeryt.

– Faktycznie. Ale przyzna pan, że do tej pory, to ten lipiec, jak nie lipiec. Zimno, wietrznie, do… kitu, znaczy się.

– Tak czy siak na bazarze ludzi na oko mniej niż zwykle.

– Przez to i na parkingu luźniej. Korzystał pan kiedyś z podziemnego parkingu?

– Owszem, nie raz. Jakby jeszcze odnowili oznakowanie poziome w tej starej części, to nic złego powiedzieć nie można. W przeciwieństwie, dajmy na to, do parkingu przed Auchan, na Gocławku.

– A co pan ma do Auchan, panie Kaziu?

– Ogólnie to nic, ale jeśli chodzi o parking, to może i miałbym. Chodzi mianowicie o miejsca parkingowe dla niepełnosprawnych. Dwa wielkie place parkingowe, parking podziemny, a miejsc dla inwalidów tylko sześć! Na dodatek prawie zawsze wszystkie zajęte.

– To takie dziwne?

– Dziwne, bo bardzo, ale to bardzo często parkują tam samochody, które nie mają żadnych urzędowych, obowiązkowych symboli – na szybie czy za szybą, że samochód służy osobie niepełnosprawnej. Ani razu nie zauważyłem, żeby ochroniarz sprawdzał prawo do parkowania na tym akurat miejscu. Takie zachowanie, znaczy zajmowanie miejsca dla inwalidów przez kierowców nieuprawnionych, jest przede wszystkim przejawem złego wychowania, ale jest też karalne. Ponieważ jednak nikt tego nie sprawdza, to hamulce moralne puszczają…

– I u nas w podziemnym parkingu są takie miejsca…

– Dwa. Oba w pewnym oddaleniu od wind i ruchomej pochylni. Jest lato, samochodów mniej, może udałoby się to zmienić? Wyznaczyć je w nowej części, w niszy obok drzwi do wind. I nie dwa, a trzy miejsca powiedzmy? I gdyby jeszcze zamontować tam drzwi do pomieszczenia z windami, otwierające się automatycznie… Ech! Pomarzyć…

– Kto wie?… Pamięta pan jak rozmawialiśmy kiedyś, żeby nasz bazar nie wygłupiał się z babcią klozetową, którą posadzili przed wejściami do toalet?

– Pamiętam.

– Podsłuchiwał ktoś, czy co, w każdym razie hokus-pokus, babcia zniknęła! W toalecie w nowej galerii handlowej jest znów, jak wszędzie – czysto, pachnąco i za darmo…

– Widzę, że pod wpływem ciepłej pogody pan się rozmarza, panie Kaziu. Nie dość, że jest dobry parking, to jeszcze chciałby pan, żeby był odpowiednio oznakowany i żeby miejsca parkingowe dla niepełnosprawnych były wygodniej usytuowane… Trochę, jak ten rybak z opowiastki o rybaku i złotej rybce.

– Znaczy, że co?

– No złapał rybak złotą rybkę, a ta błaga go: wypuść mnie, spełnię trzy twoje życzenia.

– Dobra, niech ci będzie. Spraw, żebym był bogaty.

– Fru i na brzegu ląduję worek złota. – Co jeszcze byś chciał w zamian za moją wolność?

– Spraw, żeby ta rzeka zmieniła się w rzekę wódki…

– Zaszumiało, zabuzowało i nagle fale toczyć się zaczęły leniwie, jakby trochę kolebiąc się na boki. Rybak sięgnął garścią za burtę, spróbował – moc ma, powiedział zachwycony…

– I czego jeszcze byś pragnął rybaku, zapytała po raz trzeci złota rybka…

– Jeszcze pół litra!…

Szaser

error: Zawartość chroniona prawem autorskim!! Dbamy o prawa: urzędów, instytucji, firm z nami współpracujących oraz własne. Potrzebujesz od nas informacji lub zdjęcia? Skontaktuj się redakcja@mieszkaniec.pl
Skip to content