Niepamięć
A gdyby naprawdę istniały łąki niepamięci, na które każdy mógłby wejść dwa lub trzy razy w życiu i spacerując wśród barwnych kwiatów odnajdować zagubione wspomnienia… Zarówno te ukryte celowo, jak też inne, które z czasem nam umknęły, gdzieś przepadły, a szkoda.
Niepamięć… Czasem chcemy się w niej pogrążyć, czasem uciec od niej jak najdalej. Każde życie wypełnione jest mnóstwem zdarzeń i ludzi, każdego dnia. Ile z nich chcemy zatrzymać, a z iloma to się nam udaje? Z każdym rokiem coraz trudniej…
Odchodzi pokolenie, które przez kilkadziesiąt lat, aż do końca życia, miało wyryte w głowie przerażające obrazy wojny, pożogi, okrutnych morderstw, przemocy, obozów i paraliżującego strachu nie o każdy następny, przeżyty w skrajnej nędzy i upokorzeniu dzień, lecz nierzadko o kolejne godziny i minuty. Tym ludziom nie pozwalamy zapomnieć o tym koszmarze. Ciągłe rocznicowe reportaże, wywiady, filmy. Przecież doskonale widać, ile ich kosztowała każda rozmowa przed kamerą, nie pozwalająca odsunąć tych makabrycznych lat w niepamięć. Wiem, że szacunek dla przeszłości to ważna sprawa, że są to bezcenne dla pokoleń świadectwa. A jednak…
W niepamięć wpadają różne nasze przeżycia trudne i bolesne, bo zwykle staramy się ich pozbyć. Wpadają ludzie, których nie mamy ochoty już znać. Ale też niepostrzeżenie gubią się tam zdarzenia miłe i dobre.
Mówiąc o zapominaniu nie mam na myśli mężów, zapominających o rocznicy ślubu czy imieninach żony (choć właściwie czemu nie?!), ani wypierania z pamięci „przyjaciółek na śmierć i życie” z kolonii lub podstawówki. Chodzi mi o tę niepamięć, która ma zapach chryzantem…
Odeszli. Jedni kochani ogromnie, bez miary i nadal tak bardzo potrzebni. O tych zwykle pamiętamy, myślimy wiele razy w roku, a już zwłaszcza teraz – w przededniu 1 listopada. Inni zostawili w nas po prostu przyjazną pamięć, lecz o nich pamiętamy rzadziej. Wspomnienia budzi jakiś przedmiot, zdjęcie, niewykasowany numer w telefonie. Jeszcze inni przemknęli tylko przez nasze życie lub towarzyszyli nam przez wiele lat, lecz w cieniu: znajomi znajomych, sąsiadka piętro niżej, pan z warzywniaka. Pamięć o tych jest najbardziej ulotna. Dalej od nich odchodzą w niepamięć może tylko dawni nasi nauczyciele i inne wyblakłe cienie z dzieciństwa czy wczesnej młodości.
W przededniu listopadowego święta warto poświęcić kilka chwil na to, by usiadłszy w ciszy pójść na łąkę niepamięci, każdego z nich odszukać i ogarnąć dobrą, serdeczną myślą lub modlitwą.
Przecież coś się im od nas należy… żu