Krzyki i wrzaski
Chmury były tak nisko, że wydawały się pełzać po dachu Centrum Handlowego na pl. Szembeka. Przez to było ciemniej niż normalnie o tej porze. Cały bazar nabrał już wieczornego wystroju. Piątek. Koniec dnia i koniec tygodnia. Sprzedawcy są wyraźnie zmęczeni, dziś już mają dosyć handlu.
– Co tak późno, panie Kaziu?
Eustachy Mordziak handlujący damską bielizną przerwał na chwilę codzienne uprzątanie towaru na noc. Pan Kazimierz Główka, emeryt, stały bywalec bazaru i klient, odsapnąwszy nieco, powiedział:
– Wie pan jak to czasem jest, panie Eustachy. Człowiekowi zdaje się, że jak zawsze wszystko robi szybko i sprawnie, a okazuje się, że tylko się wydaje. W rzeczywistości grzebie się jak mucha w smole. Doświadczam tego coraz częściej.
– Nie przesadza pan? Zażywny pan jest, twarz jeszcze młoda, postawa prosta…
– Obaj wiemy, że kalendarza oszukać się nie da… Widzę, że fajrant na dziś?
– Starczy. Zanim się spakuję, zanim do domu dotrę… Nie wiem, czy na „Kropkę nad I” zdążę.
– Nawet jak pan nie zdąży, to mała strata.
– Bo?
– Bo tam jest tak samo jak wszędzie.
– Co pan ma na myśli?
– To, że jaki program by pan nie otworzył, to wszędzie wrzaski. Przekrzykują się, nie słuchają nawzajem, a redaktorzy jeszcze ich podpuszczają. Naprawdę wolę „Mieszkańca” poczytać.
– Powiem panu, że faktycznie – jak teraz myślę, to nie przypominam sobie programu, z którego bym cokolwiek zrozumiał.
– Widzi pan. Dlatego nie ma się do czego spieszyć. Tu, na bazarze nikt przynajmniej do pana ani na pana nie wrzeszczy.
– Ale to może taka moda jest? Może o to chodzi, żeby każdy sobie pokrzyczał? Wtedy nabiera przekonania, że jest demokracja, a on jest demokratą.
– Nie wiem, jak to wytłumaczyć, w każdym razie byle jaki program pan włączy, wszędzie jest to samo.
– Nigdy się nad tym nie zastanawiałem, ale jak pana słucham, to rzeczywiście. To bardzo ważne spostrzeżenie jest, powiem panu. Zupełnie tak samo, jak z tymi żonami w Afryce.
– Z jakimi znowu żonami, panie Eustachy?
– Nie słyszał pan? Chłopiec wraca ze szkoły w towarzystwie taty. Nagle, ni z tego, ni z owego pyta:
– Tato, a Krzysiek powiedział, że jego tata powiedział, że w Afryce są kraje, gdzie mężczyzna poznaje swoją żonę dopiero po ślubie. To prawda, tato?
– Nieprawda synku. Tak jest na całym świecie.
Szaser