Listopad, miesiąc smutny
Tak właśnie o nim myślimy: smutny jest. Bo szaro, bo mży, a buty ciągle mokre i narażone na błoto. Bo zaczyna się tak smutno: wizytami na cmentarzach.
Jednak te wizyty na cmentarzach rozmigotanych milionem światełek, ukwieconych białymi i złotymi chryzantemami wśród jesiennych liści świadczą o tym, że kochamy, tęsknimy, pamiętamy. A to wcale nie jest smutne.
Listopad to także miesiąc znakomicie sprzyjający narzekaniu: że jesień już tak beznadziejnie długo trwa, a za pasem zima, śliskie chodniki i odśnieżanie zmrożonych samochodów, w kościach łamie, jest ciemno, depresyjnie…
Z drugiej strony, listopad jest dość wesoły: 24 listopada przypadają katarzynki: w przeddzień dnia św. Katarzyny Aleksandryjskiej, patronki prostego ludu oraz – czy to nie zabawne w tym kontekście? – młodych mężczyzn. To oni w noc z 24/25 listopada, mogą sobie wróżyć, jaka będzie ich wybranka i kiedy ich miłość rozkwitnie. Wróżb jest wiele i są niezwykle podobne do tych z nocy andrzejkowej, podczas której to dziewczyny wróżąc, pytają o swoją przyszłość i dobrego męża.
Ważne, by wróżyć w odpowiednim momencie, czyli nie 30 listopada w dniu św. Andrzeja, lecz w przeddzień. Jakie to są wróżby? Wspomnę tylko o jednej, najzdrowszej: obierz jabłko tak, by pasek skórki był nieprzerwany i jak najdłuższy, a następnie rzuć go za siebie. Gdy upadnie na podłogę, ułoży się w inicjał przyszłego ukochanego, a jabłko trzeba zjeść. Jeśli z obierki nic nie da się wyczytać, to jabłko też zjadamy, bo o tej porze roku potrzeba nam witamin i żelaza.
„Żółty jesienny liść” wiele opowiedział autorowi piosenki, panu Laskowskiemu. Kierowcy też umieją wróżyć z liści. Jeśli wiatr przykleja do szyby samochodu żółte, purpurowe czy brunatne liście – na jezdni może być ślisko. Gdy zauważymy na jakimś aucie przyklejony zielony listek klonowy, uwaga! Za kierownicą najpewniej siedzi bardziej lub mniej przerażony debiutant w trudnej sztuce poruszania się pojazdem mechanicznym!
Żarty żartami, ale zastanawia mnie nasza niegasnąca przez pokolenia i stulecia przemożna skłonność do zaglądania w przyszłość, do niestrudzonych prób odgadywania, co nas czeka, a zwłaszcza – pełne trwożnej nadziei wypatrywanie szczęścia. A tymczasem wiele zależy od nas, od tego, jak sami postrzegamy świat wokół.
Widząc w oddali dwie postaci na granicy plaży i morza, jeden powie – kochankowie! Inny – to samobójca i jego pocieszyciel. Jeszcze inny – pazerni zbieracze bursztynu. Kolejny – to najbliżsi żegnają rybaka, który nie powrócił z morza.
Ilu nas, tyle światów. Wbrew pozorom, sporo w naszym życiu zależy od nas…
(żu)