Majowe święta
Każde z trzech świąt, które obchodzimy na początku maja ma swoją historię. Święto flagi – najkrótszą, ale tak je polubiliśmy, że trudno nam sobie wyobrazić ten dzień bez biało-czerwonych flag na budynkach.
1 maja – wolność z nahajką
1 maja, choć przez lata PRL został zawłaszczony i traktowany przez niektórych jako święto komunistyczne, pierwotnie takim nie był. W Polsce rozbiorowej, znajdującej się pod panowaniem obcych mocarstw, było to święto walki o lepsze jutro, a nawet o niepodległość.
W 1905 roku w Warszawie, podczas demonstracji pierwszomajowej, padły strzały, od których zginęli polscy patrioci. Wśród nich byli dwaj koledzy mojego pradziadka Antoniego Adamskiego – Karol Szonert i Mieczysław Wyszomirski, członkowie SDKPiL, czyli Socjaldemokracji Królestwa Polskiego i Litwy.
1 maja 1905 roku, po przemarszu uliczkami Woli, na wysokości domu w Alejach Jerozolimskich 101, demonstracja została brutalnie spacyfikowana przez wojsko rosyjskie. Wyszomirski szedł na jej czele jako chorąży, niosąc sztandar SDKPiL, i poległ od kuli wraz z 36 innymi osobami.
Radca Sajfert doniósł o tym generał-gubernatorowi warszawskiemu następującymi słowami:
„Mam zaszczyt donieść Waszej Ekscelencji, że strajkowi zorganizowanemu przez robotników dla upamiętnienia 1 maja, towarzyszyły następujące okoliczności. We wszystkich fabrykach, zakładach rzemieślniczych i handlowych praca została porzucona (…) O 10 rano na rogu Wroniej i Chłodnej, przed domem nr 50 nieznany robotnik rozdawał przechodniom proklamacje. Zauważył to dzielnicowy 7-go cyrkułu Czernokryłow, ale ktoś z tłumu oddał do niego strzał, chybiając. Stojący przed domem przy Chłodnej 4, gdzie kwateruje rota Wołyńskiego pułku lejb-gwardii, szeregowiec Kolesow strzelił do napastnika, który z rewolwerem upadł na chodnik. Przeniesiony do domu przy Chłodnej 50 w ciągu kilku minut zmarł. Był nim Karol Szonert, lat 19…”
Mój pradziadek nie poszedł z nimi na manifestację tylko dlatego, że jego córka, a moja babcia, miała zaledwie 4 miesiące. W Warszawie mówiło się potem: „Widziałem wolność w Warszawie, (co mówię, to nie jest bajką) pędziła przez Marszałkowską i wywijała nahajką”.
2 maja – święto flagi
Święto flagi ustanowiono w 2004 roku, ale to nie znaczy, że wcześniej barwy narodowe nie były czczone. Ten dzień wybrano, gdyż to 2 maja 1945 roku polska flaga została zatknięta w Berlinie nad Kolumną Zwycięstwa i Reichstagiem. Była biało-czerwona.
Niewielu jednak wie, że te barwy uznano za polskie dopiero w okresie 20-lecia. Wcześniej flaga polska była karmazynowego koloru i z orłem.
Jan Długosz opisywał przygotowania do bitwy pod Grunwaldem wspominając o „chorągwi wielkiej, na której wyszyty był misternie orzeł biały z rozciągnionemi skrzydły, dziobem rozwartym i z koroną na głowie, jako herb i godło całego Królestwa Polskiego”.
Karmazyn na fladze był jednak drogą barwą, bo uzyskiwano go z larw czerwca polskiego i mało kto mógł sobie na niego pozwolić, więc wykorzystywała go tylko najbogatsza szlachta i dostojnicy państwowi.
Barwami królewskimi Rzeczypospolitej Obojga Narodów był sztandar złożony z trzech pasów: dwóch czerwonych umieszczonych w dole i na górze oraz białego po środku. Na sztandarze umieszczano czterodzielny Herb Rzeczypospolitej Obojga Narodów o czerwonym tle zawierający dwa pola przedstawiające białego Orła w koronie, czyli symbol Korony i dwa z wizerunkiem Pogoni – herbu Litwy, dodatkowo był też herb panującego władcy.
Przed rozbiorami uważano również za barwy narodowe trzy kolory, z których trzecim był granatowy, gdyż nawiązywał do barw strojów żołnierzy kawalerii, a to w tej formacji służyła szlachta. Trójkolorowe kokardy pojawiły się nawet w pierwszych dniach Powstania Listopadowego. Jednak barwy biała i czerwona zostały uznane za narodowe po raz pierwszy 3 maja 1792 roku.
3 maja 1792 r. – nie wszyscy chcieli zmian
Obchodzone od przedwojny (z przerwą na okupację i PRL) święto uchwalenia Konstytucji 3 maja napawa nas dumą. Oto druga na świecie po amerykańskiej i pierwsza konstytucja w Europie jest dziełem Polaków.
Niewielu jednak wie, że nie została uchwalona przez wszystkich posłów Sejmu Wielkiego. 3 maja na Zamek z 500 posłów Sejmu Wielkiego przybyło tylko 182, a więc mniej niż połowa, zaś 72 z nich było przeciwnikami Konstytucji. Protesty opozycji sejmowej były widowiskowe. Np. poseł kaliski Jan Suchorzewski wyciągnął na środek sali swojego kilkuletniego syna i wołał: „Zabiję własne dziecię, aby nie dożyło niewoli, którą ten projekt krajowi gotuje”.
O przyjęciu konstytucji (i to bez jednego nawet czytania!) przesądził przypadek. Poseł inflancki Michał Zabiełło wezwał króla do jej zaprzysiężenia. Władca podniósł rękę, chcąc przemówić, co zwolennicy konstytucji poczytali za gotowość Stanisława Augusta do złożenia przysięgi. Król złożył przysięgę na ręce biskupa krakowskiego Feliksa Turskiego.
Konstytucja została przyjęta większością głosów tych 182 posłów z 500, co publiczność i tłum zgromadzony przed zamkiem przyjęli owacjami. Protest przeciwko uchwaleniu ustawy zasadniczej podpisało 28 osób, które później wycofały swoje podpisy.
7 maja marszałkowie sejmu wydali uniwersał, ogłaszający uchwalenie konstytucji. „Ojczyzna nasza już jest ocalona. Swobody nasze zabezpieczone. Jesteśmy odtąd narodem wolnym i niepodległym. Opadły pęta niewoli i nierządu”.
Sejmiki ziemskie zaakceptowały Konstytucję, bo choć 9 z nich nie odniosło się do ustawy w żadnej formie to sprzeciwu wobec Konstytucji nie wyraził żaden sejmik.
Konstytucja obowiązywała tylko przez rok. Po przegranej wojnie polsko-rosyjskiej została obalona przez armię rosyjską wraz z konfederacją targowicką.
Dziś czcimy ją jako symbol polskiej demokracji.
Małgorzata Karolina Piekarska