Meble, gruz, butelki – lasy toną w śmieciach
W końcu jest szansa, że tereny zielone w Warszawie i okolicach nie będą pełne odpadów, bo dziesięciokrotnie wzrośnie kara za śmiecenie w lasach.
Chyba każdy z nas podczas spaceru w lesie natknął się na stertę wyrzuconych śmieci, nie mówiąc już o pojedynczych butelkach czy foliowych torebkach. Z jednej strony wszyscy kochamy leśne ostępy, bo przecież nigdzie nie odpoczniemy jak właśnie wśród mchów i drzew, z drugiej – kompletnie o nie nie dbamy. Dlatego problem zaśmiecania lasów jest coraz większy. W końcu jest szansa na to, że się to zmieni, bo wiadomo, że nic nie przemawia do rozumu tak, jak kary finansowe. Już niedługo, zamiast 500 zł mandatu, za śmiecenie w lesie grozić będzie 5 tys. zł. Mało tego, w nowych przepisach przygotowanych przez Ministerstwo Środowiska jest też zapis dający możliwość nałożenia kary sprzątania lasu.
Jak nietrudno się domyślić, wykrycie sprawców zaśmiecania łatwe nie jest. Leśnikom pomagają fotopułapki, których w całym kraju jest ok. 2 tys. Do końca roku zamontowane zostanie 3 tys. kolejnych, a w roku 2021 jeszcze 5 tysięcy. Monitoring będzie też prowadzony za pomocą dronów.
Lasy Miejskie w Warszawie mają pod swoją pieczą niewielki procent terenów leśnych, bo aż 60 proc. to lasy prywatne. Na terenach, o które dbają, jest zainstalowanych 8 fotopułapek. Miejsca, w których można się ich spodziewać, są oznaczone: „teren monitorowany”. Nie chodzi o to by karać, a zadziałać prewencyjnie i zmusić sprawców do zastanowienia się nad tym, co planują zrobić. Niestety, nie działa to na wszystkich, a na terenie miasta są miejsca szczególnie „problematyczne”.
– Odpady wyrzucane do kompleksów leśnych są różne. Najczęściej to tzw. gabaryty, to co trzeba „sprzątnąć” po remontach, stare meble itd. Największy problem jest tam, gdzie las łączy się z nieużytkami, polnymi drogami czy łąkami, jak np. na Targówku w okolicy ul. Radzymińskiej, przy centrum M1. Nie mamy możliwości postawienia szlabanów, fotopułapka nie wyłapie wszystkiego i sterty śmieci pojawiają się tam regularnie – mówi Damian Całka z Lasów Miejskich. I dodaje, że w miejscach, gdzie ruch jest duży, fotopułapki, które załączają się właśnie na ruch, nie zdają egzaminu. Pamięć urządzenia szybko się zapełnia, a na nagraniu, jeśli takowe już jest, nie widać wszystkiego i namierzenie sprawcy jest bardzo trudne.
Problem zaśmiecania dotyka również terenów Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Warszawie, w tym nadleśnictw położonych w jej najbliższym sąsiedztwie. W 2019 roku leśnicy usunęli z terenów leśnych blisko 6 000 m3 odpadów, a koszty ich uprzątnięcia przekroczyły 1 milion zł. Mandaty wystawione w tym czasie opiewają w sumie na 8 tys. 800 zł. Skala problemu jest wielka.
Śmieci pojawiają się przede wszystkim w miejscach często odwiedzanych przez osoby wypoczywające na terenach leśnych, przy parkingach leśnych i miejscach postojowych.
– Generalnie śmieci pojawiające się na terenach leśnych można podzielić na 2 grupy – odpady powstające w czasie wycieczek do lasu, wypoczynku, rekreacji na terenach leśnych i pozostawiane w miejscach ich powstania oraz odpady celowo wywożone do lasów. Ta druga grupa stanowi większy problem, gdyż wśród odpadów trafiających do lasów znaleźć można cały przekrój – od typowych odpadów komunalnych, przez odpady zielone po odpady budowlane, wielkogabarytowe, a nawet motoryzacyjne – tłumaczy Maciej Pawłowski, rzecznik prasowy RDLP.
Zaśmiecanie lasu to m.in. zanieczyszczanie gleby albo wody, wyrzucanie do lasu kamieni, sieci, złomu, padliny oraz innych nieczystości. Uwaga! Zgodnie z art. 162 KW, za te wykroczenia grozi nie tylko mandat, ale także nawiązka równa cenie rekultywacji gleby, oczyszczenia wody, wydobycia, wykopania, usunięcia z lasu albo zniszczenia czy neutralizacji pozostawionych w lesie odpadów.