Może się uda?

Kto nie chciał szybko zostać milionerem? Lotto, zdrapki, loterie, konkursy… Niewielu się poszczęściło i niewielu zniechęcił brak wygranej.

W minionym roku co drugi z nas choć raz próbował wygrać pieniądze. 40% szukało szczęścia w Lotto, 23% stawiało na zdrapki, a tylko 8% grało w inne gry liczbowe. 8% zaangażowało się w konkursy smsowe, 2% korzystało z zakładów bukmacherskich (to mniej, niż w poprzednich latach). Kasyna (w realu i internetowe) są słabością – tylko 1,3%.

Przeciętnie wydaliśmy na hazard 223 zł, zaś średnia wygrana to ledwie 103 zł. Jest to więc doskonały biznes, choć niekoniecznie dla grających. Po prostu mocno pulsująca prawdziwa żyła złota.

Kto częściej szuka takiego szczęścia? Panowie; panie są w mniejszości. Hazard to hazard, najbardziej pociąga osoby w wieku 35-44 lata oraz 18-24 lata. Najmłodsi mają często potrzeby by wydać dużo i natychmiast, a ich przychody są raczej mizerne. Potem przychodzi czas na pracę, karierę i rozwój zawodowy, poważne związki, pierwsze własne mieszkanie, nierzadko kredyt. Potem, po trzydziestce, okazuje się, że inni zarabiają więcej, mają fajniejsze żony i w ogóle – szczęści im się. Próbują więc szczęścia w inny, wydawałoby się prostszy sposób. Z wiekiem większość jest w stanie się opamiętać, a może też policzyć bezsensownie wpompowane w hazard pieniądze. Dla bardzo wielu osób to także zmiana systemu wartości, inne oczekiwania wobec siebie i ludzi.

Te dane pochodzą z badania CBOS „Aktualne problemy i wydarzenia” z maja 2017 r.

Co ciekawe, przy tym wszystkim aż 80% dorosłych deklaruje się jako przeciwnicy hazardu. Ledwie 3% oświadcza, że go lubi. Jak to się ma do informacji, że połowa z nas jednak próbowała szczęścia? Nie lubią, a grają…

Czym jest hazard? Według jednych to każda gra pieniężna, w której o wygranej lub przegranej decyduje wyłącznie przypadek. Można dodać, że stawką są tu pieniądze lub dobra materialne.

Hazardzistą jest zatem nie tylko ten, kto odwiedza kasyna (ich dochód roczny, w skali świata, to blisko 100 mln dolarów!). Tej definicji jednak odpowiada także każdy z nas, niewinnie grających co jakiś czas w Totolotka.

Nie chcę nikogo oceniać (sama też czasem wypełniam kupon, a ktoś mi obiecał, że gdy wygra, zaraz kupi mi nowy samochód – trzymam za słowo!). Każdy wybiera sobie rozrywki takie, jakie lubi i na jakie go stać.

Jedyne, co mi się w tym podoba, to zabawny zwyczaj wręczania (na imieniny czy ślub) zamiast kwiatów – odpowiedniej liczby kuponów na chybił-trafił. Może się uda?!

error: Zawartość chroniona prawem autorskim!! Dbamy o prawa: urzędów, instytucji, firm z nami współpracujących oraz własne. Potrzebujesz od nas informacji lub zdjęcia? Skontaktuj się redakcja@mieszkaniec.pl
Skip to content