Mural Stachury to plagiat?
Edward Stachura na muralu przy ul. Rębkowskiej jest niemal identyczny jak na zdjęciu sprzed lat. Czy doszło do naruszenia praw autorskich?
W maju, na ścianie budynku przy ul. Rębkowskiej, odsłonięto mural upamiętniający Edwarda Stachurę. Miejsce nieprzypadkowe, bo tuż obok, przy ul. Rębkowskiej 1 na Pradze Południe mieszkał ten jeden z najbardziej twórczych i oryginalnych bardów, „poeta wyklęty”. W tym domu również, w lipcu 1979 r., „Sted” zakończył swoją ziemską wędrówkę…
Mural przedstawia zamyślonego Stachurę na tle gór i zachodzącego słońca. Namalowała go Anna Szejdewik COXIE, artystka, która w swoim dorobku ma już m.in. kilka realizacji w przestrzeni miejskiej. Jego częścią stał się bluszcz i są na nim też ptaki nawiązujące do jednego z utworów poety.
Jakiś czas później okazało się, że Sted, który został namalowany na ścianie, jest niemal identyczny jak ten, który został sfotografowany w 1974 r. przez Janusza Andermanna. Zdjęcie zostało wykorzystane na okładce książki „Listy do pisarzy”.
Na fotografii bard pali papierosa, w obrazie na murze go nie ma – ręka podpiera brodę, zupełnie inne jest tło. Pojawiły się zarzuty dotyczące plagiatu, naruszenia praw autorskich. Jak to faktycznie wygląda?
Rafał Kotomski, dyrektor TVP3 Warszawa, który był inicjatorem projektu, podkreśla, że mural nie jest plagiatem, a jedynie cytatem ze zdjęcia autorstwa Janusza Andermanna, pozostałe elementy muralu są autorskie.
– Tworząc mural artystka ani my jako inicjatorzy, nie mieliśmy świadomości, że autorem zdjęcia jest pan Andermann. Gdy tylko dowiedzieliśmy się o tym, na dwujęzycznej tablicy informacyjnej umieściliśmy zdjęcie z podpisem, kto jest autorem fotografii – tłumaczy dyrektor Kotomski i dodaje, że zarzuty są bezpodstawne. – Najważniejsze i pozytywne jest to, że Stachura został upamiętniony i ma dzisiaj, dzięki pomysłowi TVP 3 Warszawa i osobiście mojemu, swoje miejsce na Grochowie, w pobliżu miejsca, gdzie przez kilkanaście lat mieszkał.