Nie czekaj na karetkę, ratuj życie! Reanimacja krok po kroku
Pod koniec stycznia na Żeraniu zmarł mężczyzna. Przeszedł przez ulicę, zasłabł, upadł i już nie wstał. Osoby, które to widziały, wezwały pogotowie. Wszyscy czekali na przyjazd karetki. Niestety, nikt nawet nie podjął próby reanimacji…
Choć od tego zdarzenia minęło już trochę czasu, wciąż nie milkną dyskusje dotyczące tego, jak każdy z nas powinien się zachować w takiej sytuacji. Okazuje się, że nadal żywa jest opinia, iż nieumiejętna próba ratowania życia może zaszkodzić osobie w ciężkim stanie. Boimy się odpowiedzialności, wolimy stać z boku. A czasem o życiu decydują sekundy…
O tym, jak ważna jest natychmiastowa pomoc w przypadku nagłego zatrzymania krążenia, rozmawiamy z Bartoszem Gradeckim, doświadczonym ratownikiem medycznym, właścicielem firmy Fire Medical.
– Dlaczego te pierwsze sekundy są tak ważne?
– Nagłe zatrzymanie krążenia (NZK) jest jednym z głównych powodów śmierci w Europie. W Polsce rocznie dochodzi do około 40 tys. przypadków NZK.
Pierwsze minuty po podjęciu resuscytacji krążeniowo-oddechowej dają największe szanse na przeżycie. Z każdą minutą spadają one o ok. 10-12%, osoba pozostawiona bez pomocy ma nie więcej niż 5% szans na przeżycie.
Warto zaznaczyć, że dojazd karetki na terenie większych miast powinien wynieść do 8 minut, a poza nimi do 15.
Wiele osób zapyta: jak to powinien? Przecież chodzi o zdrowie i życie, a karetek jest dużo! Niektórzy są pewni, że stacja pogotowia ratunkowego jest blisko, więc karetka dojedzie do nich bardzo szybko. Być może tak się stanie, ale pod warunkiem, że karetka nie będzie właśnie wtedy u „poszkodowanego”, któremu nie chciało się iść do przychodni i wolał wezwać ratowników do domu, by pomogli mu np. w zmianie opatrunku.
Zakładając jednak bardziej optymistyczny scenariusz, że karetka jest wolna i znajdujemy się w dużym mieście, gdzie zespołów ratownictwa medycznego jest dużo, w dalszym ciągu czas dojazdu może wynosić do 8 minut! A to stanowczo za długo! Zatrzymanie krążenia krwi w organizmie prowadzi do nieodwracalnych zmian w mózgu już po ok. 4 minutach, a w konsekwencji do śmierci. Dlatego to od świadków takiego zdarzenia i ich umiejętności zależą szanse na przeżycie poszkodowanego.
– Czy możemy zaszkodzić podejmując reanimację?
– Nie. Nie możemy zaszkodzić! Chodzi przecież o uratowanie życia! Nie ma co ukrywać, że przy reanimacji zawsze jest ryzyko chociażby złamania żeber poprzez zbyt energiczny masaż klatki piersiowej, ale mogę uspokoić wszystkich – zdarza się to nawet bardzo doświadczonym ratownikom. Zawsze powinniśmy kierować się zasadą – najważniejsze jest życie, później zdrowie. Złamane żebra przecież można później wyleczyć, najważniejsze by pacjent przeżył.
– Prosta instrukcja: widzimy człowieka, który idzie, nagle się przewraca i nie daje znaku życia. Co robić?
– Najważniejsze: na początku zadbajmy o bezpieczeństwo. Pędzące samochody, agresywne zwierzęta czy nawet spadające z góry przedmioty – rozejrzyjmy się dookoła, zabezpieczmy miejsce.
Dopiero potem podchodzimy do poszkodowanego od strony głowy i delikatnie potrząsając za ramiona zadajemy kilka prostych pytań, np. Halo, czy pan mnie słyszy? Jeżeli nie otrzymamy odpowiedzi postarajmy się sprawdzić oddech u osoby nieprzytomnej. Aby to wykonać, musimy odchylić głowę do tyłu i udrożnić drogi oddechowe.
Przyłóżmy ucho do ust poszkodowanego, z twarzą skierowaną w kierunku jego klatki piersiowej (dzięki temu będziemy mogli usłyszeć i poczuć na swoim policzku oddech, a także zaobserwować ruch klatki piersiowej). Teraz, gdy mamy grube ubrania, zaobserwowanie ruchu klatki piersiowej może być trudne, wtedy wspomóżmy się dłonią, kładąc ją na klatce piersiowej naszego poszkodowanego.
Na tę czynność powinniśmy poświęcić nie mniej i nie więcej niż 10 sekund, w tym czasie powinniśmy usłyszeć co najmniej dwa oddechy. Optymistyczny scenariusz: usłyszeliśmy dwa oddechy i wtedy stosujemy pozycję boczną, wzywamy zespół ratownictwa medycznego i co dwie minuty, aż do przyjazdu karetki sprawdzamy oddech poszkodowanego.
Teraz czas na ten gorszy scenariusz: nie usłyszeliśmy ani jednego bądź tylko jeden oddech. Wtedy właśnie jesteśmy świadkiem NZK i to w dużej mierze od nas zależy, czy uda się uratować poszkodowanego, więc: do dzieła !
Połóż poszkodowanego na płaskim i równym terenie, spośród tłumu wybierz (najlepiej wskaż personalnie np. pan w zielonej kurtce, pani w czapce) osobę i poproś, aby wezwała pogotowie, przekazując jej informację, że prowadzisz reanimację osoby nieprzytomnej i nieoddychającej, a kolejną osobę, aby poszukała AED (automatyczny defibrylator zewnętrzny).
Podczas wzywania jakichkolwiek służb zawsze na początku musimy podać dwie najważniejsze informacje, czyli co się dzieje i gdzie to się dzieje, np.: reanimacja osoby nieprzytomnej i nieoddychającej na stacji PKP Warszawa Wschodnia. Wtedy, nawet gdy urwie nam zasięg bądź rozładuje się telefon, dyspozytor będzie mógł wysłać zespół. Pamiętajmy, aby nie rozłączać się jako pierwsi, przekazywać tylko rzeczowe informacje, a po rozłączeniu w miarę możliwości nasłuchiwać telefonu, z którego wzywaliśmy pomoc.
Wróćmy jednak do naszego poszkodowanego, który leży na twardym i równym podłożu. Jeżeli jesteś w posiadaniu AED otwórz je i postępuj zgodnie z instrukcją, a dalej komunikatami głosowymi.
Jeżeli defibrylatora nie ma, zastosuj się do tej instrukcji:
- Przyklęknij z nogami rozstawionymi szeroko, wyznacz środek klatki piersiowej, złóż dwie ręce razem przeplatając palce, a następnie podwiń je do środka, przyłóż ręce do środka klatki piersiowej poszkodowanego tak, aby tworzyły kąt 90º względem klatki piersiowej i wyprostuj w łokciach.
- Następnie rozpocznij uciskanie klatki piersiowej na głębokość około 1/3 jej wysokości z prędkością około 100 – 120 uciśnięć na minutę, nie odrywając od niej rąk, ale pozwalając na jej relaksację.
- Po wykonaniu 30 uciśnięć, wykonaj 2 oddechy ratunkowe, w tym celu odchyl głowę do tyłu, dłonią trzymającą za czoło zaciśnij nos poszkodowanego, drugą dłonią przytrzymuj brodę w górze utrzymując otwarte usta, a następnie obejmij je swoimi ustami i wykonaj dwa spokojne wdechy trwające około 1 sekundę każdy. Po tej czynności przystąp do ponownego uciskania klatki piersiowej. Kontynuuj te czynności w sekwencji 30:2 aż do wystąpienia jednej z czterech sytuacji:
-
pojawienie się spontanicznych czynności życiowych,
-
przyjazdu na miejsce służb ratunkowych (pogotowie ratunkowe, straż, policja),
-
jesteś/jesteście wyczerpani,
-
na miejscu pojawiło się zagrożenie np. wybuch, pożar, agresywne zwierze (zalecana jest w miarę możliwości ewakuacja i kontynuowanie resuscytacji).
Co istotne, oddechy ratunkowe są ważne, ale nie są obowiązkowe. W tej sytuacji uciskanie klatki piersiowej wykonuje się w sekwencji ciągłej.
Pamiętajmy: Na każdym z nas spoczywa obowiązek udzielania pomocy, nie spełnienie go jest zagrożone karą pozbawienia wolności do lat 3. Podczas udzielania pomocy przysługuje nam przywilej ochrony funkcjonariusza publicznego, czyli np. policjanta na służbie.