Nie rób drugiemu, co tobie niemiłe
Nie dla każdego wigilia 1 listopada, to dzień figli i wesołej zabawy. Przeciwnie. Wiele osób już tego dnia wspomina, tęskni, z powagą przygotowuje się do wizyty na grobach bliskich osób. Zasługują na to, by liczyć na poszanowanie ich uczuć.
Do niektórych domów, między innymi na Pradze Południe i Białołęce, 31 października pukała para dzieci, ze słowami: „Cukierek albo psikus!”. Tam, gdzie nie dostały nic, zostawiały pamiątkę: wysmarowaną od spodu i z tyłu ohydnym, tłustym kremem zewnętrzną klamkę drzwi. Nie, to nie był psikus. To obrzydliwe zachowanie, które uczy dzieci… czego? Że jak nie dostaniesz, czego się domagasz – zemsta! Jakie przybierze formy za kilka lat, gdy na przykład przechodzień nie zechce im dorzucić się do piwa?
Jeden z poirytowanych mieszkańców Białołęki wywiesił na klatce schodowej bardzo ostry list do rodziców, w którym, nie przebierając w słowach, pisze m.in. „Całkowity brak szacunku dla majątku innych, który wykazują wasze g**niaki może sprowokować takie osoby do rewanżu”, po czym – nie przebierając w słowach – obszernie to uzasadnia.
Na Ochocie dla odmiany „żartownisie” obrzucili jajami drzwi tych osób, które nie życzyły sobie włączyć się do zabawy w „cukierek albo psikus”. Ofiara „wesołych przebierańców” tak skomentowała w internecie brak uszanowania dla jej decyzji o nieuczestniczeniu w Halloween: „(…) Jeśli tak ma wyglądać otwartość na inne tradycje i kultury, to ja bardzo dziękuję, nie przypominam sobie bym rzucała komuś jajkiem w drzwi, bo nie poszedł na groby albo ze święconką“.
Zabawa jest zabawą tylko wtedy, jeśli bawi obie strony. Tu tak nie było. Nie każdy chciał i musiał się „bawić”. Ale „żartownisie” byli bezwzględni. Za jedną z umazanych przez nich klamkę nieświadomie chwyciła dziewczynka, cierpiąca na skomplikowaną chorobę skóry. Szybko zawieziono ją do lekarza, lecz co się nacierpiała i nacierpi przez kontakt z substancjami, zawartymi w owym kremie, to jej. No, ale przecież to takie zabawne, takie śmieszne, boki zrywać, świetny psikus!
Swoją drogą ciekawe, czy rodzice tych dzieci wiedzą, co pociechy robiły wieczorem same, włócząc się po osiedlach?
Czy ktoś z dorosłych zadał sobie pytanie, co by było, gdyby zapukały do niewłaściwych drzwi i zostały zwabione do środka?
Co by się mogło wówczas wydarzyć? Cukierek, czy psikus?