O czym marzy Anioł na Resorach?
Rozmowa z Bogumiłą Siedlecką-Goślicką, mieszkanką Białołęki, znaną w Internecie jako Anioł na Resorach, która walczy o godność osób z niepełnosprawnością, ich opiekunów i opiekunek oraz ze stereotypowym podejściem do niepełnosprawności. Laureatka Nagrody Publiczności w konkursie „Człowiek bez barier 2013”, jurorka w tegorocznej edycji konkursu „Warszawianka Roku 2023”.
Od urodzenia choruje Pani na wrodzoną łamliwość kości. Choroba idzie z Panią przez całe życie, czy Pani idzie przed chorobą?
Choroba mi towarzyszy, ale to ja jestem o krok przed chorobą. Moja niepełnosprawność mnie nie deprecjonuje. Chorowałam także na depresję i jestem po trzech próbach samobójczych. Kiedy byłam najniżej, jak się da, zrozumiałam, że skoro udaje mi się podnosić, to muszę tutaj zostać i walczyć o życie. To był ten moment, w którym zaczęłam żyć. To było bardzo trudne. Terapia trwała ponad trzy lata. Depresji nie da się wyleczyć w 100 proc., to choroba, która czeka i „patrzy”, kiedy zaatakować. Nie wolno jej bagatelizować. Kiedy czuję, że jest gorzej, udaję się do ośrodka zdrowia psychicznego, nie krępuję się i idę do specjalisty. Prywatnie, ponieważ nie da się pójść w dobrym terminie do psychiatry do publicznej służby zdrowia, a z tą chorobą nie można czekać.
Co spowodowało, że zdecydowała się Pani mówić głośno o depresji?
O depresji kompletnie się nie mówi. Nie zwraca się uwagi na to, że osoby z niepełnosprawnościami też na nią chorują, że nie mają potrzebnej pomocy. O psychiatrii dla dzieci, dla rodziców, którzy są w ciężkiej sytuacji związanej z chorobą dziecka, powinno się głośno mówić. Osoby dotknięte depresją powinny móc walczyć o swoje życie, a nie tylko o wegetację. Osoby z niepełnosprawnościami są często wykluczone ekonomicznie, nie stać ich na to, by płacić za regularne prywatne wizyty. Opieka w państwowych placówkach leży i kwiczy. Dobrze byłoby, gdyby osoby rządzące krajem zwróciły na to uwagę. Trzeba mówić więcej o psychiatrii, której prawie nie ma.
Jak bardzo ważne jest podejmowanie trudu i walki o siebie przez osoby z niepełnosprawnościami?
Osoby z niepełnosprawnością nie mają wskazówek, dużych możliwości, by zawalczyć o siebie. Często po prostu odpuszczają. Mogłyby osiągnąć dużo więcej, ale nie wierzą w to, że się uda, nie widzą możliwości i perspektyw. Często niestety nie wierzą w siebie. Gdyby w naszym kraju była ustawowa asystencja osobista, dopasowana tak, by osoba z niepełnosprawnością mogła funkcjonować w społeczeństwie, to taka osoba mogłaby zawalczyć o swoje życie. Są tacy, którym się udaje pomimo dużych przeszkód, a co z tymi, którzy nie mają tyle szczęścia?
Czy Warszawa jest miastem przyjaznym dla osób z niepełnosprawnością, czy jest jeszcze dużo do zrobienia i dużo „schodów” do pokonania?
Warszawa daje dużo możliwości i perspektyw. Daje mi to, czego nie daje mi żadne inne mniejsze miasto. Daje przestrzeń, dostępność, udogodnienia komunikacyjne. Oczywiście jest jeszcze wiele miejsc, w których jest wiele do zrobienia i ja o tym też trąbię.
Za co ceni Pani Białołękę? Dlaczego wybrała Pani to miejsce do życia?
Szukaliśmy z mężem mieszkania, które byłoby w Warszawie. Jestem warszawianką z krwi i kości. Wychowałam się w Podkowie Leśnej. Całe dzieciństwo i okres dorastania marzyłam o tym, by mieszkać w Warszawie. Chciałam połączyć miejsce zamieszkania z miastem, zielenią, spokojem, łatwym dojazdem do centrum. Jestem Białołęką zachwycona i nie wyobrażam sobie innego miejsca. Białołęka jest bardzo dobrze dostosowana dla osób z niepełnosprawnościami, co widzę każdego dnia, bo spotykam takie osoby. Dużo podjazdów, dostępnych miejsc, zjazdów z krawężników. Choć chętnie przejechałabym się z włodarzami dzielnicy, ale fajnie by było byśmy wszyscy byli na wózkach. Żeby zobaczyli, jak czuje się w terenie osoba z niepełnosprawnością. Jestem pewna, że zmieni się wówczas optyka osób zdrowych i spojrzenie na problem, a może pojawią się wnioski, że jeszcze gdzieś brakuje odpowiedniej infrastruktury i dostępności?
O czym marzy Anioł na Resorach?
Kiedyś powiedziałabym, że o podróżach i rozwoju. Teraz marzę o tym, żeby osoby z niepełnosprawnościami miały w naszym społeczeństwie poszanowanie i takie same szanse jak osoby pełnosprawne. Żeby wszędzie miały pełną dostępność. By temat zawodowy był otwarty, żebyśmy byli aktywną częścią społeczeństwa. Bez różnicowania. Byśmy zaistnieli w polityce i urzędach. Żyjmy razem, bez względu na to, czy mamy sprawność, czy jej brak. Przestańmy mówić o tym, że dostosowujemy coś dla osób z niepełnosprawnością. Dostosowujmy przestrzeń publiczną dla nas wszystkich. Marzę o tym, byśmy zrozumieli, że dzisiaj jesteśmy zdrowi, a jutro życie może nas inaczej pokierować. Żyjmy wszyscy z takimi samymi prawami i obowiązkami.
Rozmawiała Alina Krosnowska
Foto: archiwum prywatne Bogumiły Siedleckiej-Goślickiej