Opalamy się!
Czy, żeby mieć ciepły, słoneczny odcień skóry, konieczne jest wystawianie się na słońce, wizyty w solarium lub stosowanie samoopalaczy? Wcale nie.
Bardzo ważna jest dieta. Każdy wie, że kto pije dużo świeżego soku marchewkowego lub chrupie surowe marchewki (byle dużo i systematycznie) nabiera wyrazistego, „opalonego” wyglądu. Podobnie – a kto wie, czy nie skuteczniej – działa codzienne spożywanie kurkumy, znakomitego dodatku do zup, sosów, jajecznicy czy koktajli. Działa „bez pudła”!
Jeśli chcemy wystawiać się na słońce, pamiętajmy, że najsilniej operuje ono między godziną 10 a 16. Wtedy, gdy leżymy plackiem opalając się (pamiętaj o filtrze w kremie czy sprayu), łatwo o oparzenia słoneczne czy przykre podrażnienie skóry. Lepiej opalać się w ruchu lub w półcieniu.
Słońce najmocniej „łapie” nas na wodzie, ale nie każdy może z niego korzystać. Uwaga na niektóre leki czy… napar z dziurawca!