Opowieść niewigilijna
Jak pomóc parze koczującej w namiocie nad Wisłą? Jak przekonać staruszka, żeby zimny przystanek autobusowy zamienił na noclegownię? Jak pokonać wewnętrzny opór i wejść z pomocą do kanałów ciepłowniczych, gdzie zimą nocują bezdomni?
Chociaż na te pytania nie ma jednoznacznej odpowiedzi, z pomocą osobom w kryzysie bezdomności przychodzą różne instytucje, za którymi stoją ludzie o wielkich sercach oraz zwykli mieszkańcy, którzy wiedzą, że bezdomności nie planuje nikt.
Bezdomność nie jest wyborem
Bezdomni nie zawsze są pogrążeni w nałogach. To stereotyp, z którego warto zdać sobie sprawę. Życie pisze różne scenariusze. Zdarza się, że na ulicę trafiają osoby po utracie pracy i środków do życia, którym brakowało wsparcia ze strony rodziny, specjalisty np. w postaci psychiatry. Na ulicę nie trafia się z dnia na dzień i tak samo z dnia na dzień się z niej nie wychodzi.
Trochę ciepła dla bezdomnego
Jedną z pomagających instytucji jest Straż Miejska, która po raz dziesiąty rozpoczęła akcję „Trochę ciepła dla bezdomnego”. W przedsięwzięciu chodzi zarówno o pomoc, jak i o zwrócenie społeczeństwu uwagi na problem. Strażnicy Miejscy reagują na każde wezwanie. Dzięki współpracy z Caritas Polska i streetworkerami, są w stanie zaopatrzyć osoby potrzebujące nie tylko w ciepły posiłek, ale także w odzież czy buty. Funkcjonariusze często nawiązują z osobami w kryzysie bezdomności swoiste relacje. Żeby tak się stało muszą posiadać odpowiednie cechy charakteru, doświadczenie oraz przejść szkolenia. Czasami funkcjonariusze spotykają się z agresją ze strony osób bezdomnych, co wynika z nieufności i niepewności.
– Pamiętam pana, który przez ok. dwa lata mieszkał na przystanku autobusowym. Były osoby, które wiedziały, że ten pan tam jest, przynosiły mu herbatę, żywność. Straż Miejska podjeżdżała do niego czasami 2,3 razy w ciągu dnia, ponieważ my na każde zgłoszenie reagujemy. My nie mamy pewności, czy kolejne zgłoszenie nie będzie tym, w którym nie będzie zagrożenia życia i nie potrzebna będzie konkretna pomoc. To można stwierdzić na podstawie rozmowy w danym momencie. Jeżeli zachodzi taka potrzeba, kontaktujemy się z Ośrodkami Pomocy Społecznej, streetworkerami, Fundacją Ambulans z Serca, Przychodnią dla Bezdomnych „Jesteśmy Nadzieją”, Zgromadzeniem Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia i z Caritasem. Dla osób potrzebujących zdobywamy ubrania i żywność – o swojej pracy opowiedział nam Daniel Żołędowski, Kierownik Referatu Szkolnego VI Oddziału Terenowego Straży Miejskiej.
Wśród osób będących w kryzysie bezdomności są takie, które o pomoc proszą, ponieważ chcą „wyjść z ulicy”. Są też takie, które pomocy nie chcą.
– Znam osoby mieszkające nad Wisłą. Spytałem jednego pana czy nie chciałby, żeby w jakikolwiek sposób mu pomóc, a on spytał – ale po co? Ja jestem wolny. Była także pani, która doświadczyła przemocy ze strony partnera. Na początku była nieufna (…). W efekcie udało się tę panią wyprowadzić z bezdomności, a kontakt i pomoc jest jej ofiarowana do tej pory. W innym przypadku funkcjonariusz został świadkiem na ślubie pary bezdomnych osób. Mówię to po to, by pokazać, że nasze działania to nie tylko interwencje, ale także nawiązywanie relacji – kontynuuje swoją opowieść Daniel Żołędowski.
Osoby będące w kryzysie bezdomności nie mają na początku zaufania do obcych, niezależnie od tego czy jest to Straż Miejska, streetworkerzy, czy osoby prywatne.
– Jeżeli przez wiele miesięcy rozmawia się z konkretną osobą i ktoś chce się wczuć w historię, w to co dana osoba opowiada, to po jakimś czasie wiadomo, czy ta osoba opowiada o sobie szczerze, czy też nie. Mnie nie interesuje przeszłość danej osoby, ja się pochylam nad człowiekiem tu i teraz. Obok niektórych interwencji nie da przejść się obojętnie. Są takie które zapadają w pamięć. Dostaliśmy zgłoszenie o matce z trzyletnim dzieckiem mieszkającej w pomieszczeniu bez okien przy warsztacie samochodowym. Przewieźliśmy ją do Ośrodka Interwencji Kryzysowej – wspomina Daniel Żołędowski.
Chociaż nie każda pomoc kończy się happy endem i „magiczny czas świąt” niełatwo poczuć żyjąc na ulicy, to dzięki takim ludziom, jak m.in. pan Daniel, łatwiej przeżyć nie tracąc nadziei.
Ciąg dalszy pod zdjęciem
TeO
Warszawski Lokalny Portal Informacyjny Mieszkaniec