Piotr Strefner

„Mieszkaniec” rozmawia z Piotrem Strefnerem, mieszkańcem Saskiej Kępy, wicemistrzem świata, wicemistrzem Europy, trzykrotnym Mistrzem Polski, Międzynarodowym Mistrzem Holandii oraz Rumunii, reprezentantem Polski w Karate Kyokushin.

– Kiedy rozpoczęła się Pana przygoda ze sportem?

– Przygodę z Karate Kyokushin zacząłem trzydzieści dwa lata temu, jako pięcioletni, mały, niemogący usiedzieć na miejscu chłopiec, uwielbiający filmy z Jean Cloud Van Dammem i Brucem Lee. Wracając z wycieczki rowerowej z tatą zobaczyliśmy plakat o naborze na treningi. Tata zadał mi pytanie: Chcesz chodzić na karate? Odpowiedź była jednoznaczna: Taaaaaak! I tak to wszystko się wtedy zaczęło. Po pierwszym treningu wiedziałem, że to jest to. Oprócz tego chodziłem jeszcze w podstawówce na tańce towarzyskie i pływanie, co tylko pozytywnie wpłynęło na rozwój w okresie dorastania.

– Kiedy stwierdził Pan jednoznacznie, że karate to jest ta dyscyplina, w której chce osiągnąć sukcesy?

– W zasadzie od razu wiedziałem, że to jest to, od początku. Bardzo dobrze mi szło w tym sporcie, szybko zacząłem startować w turniejach i wygrywałem od małego większość zawodów. Tu od razu poczułem symbiozę z moim charakterem, nie byłem zbyt grzecznym chłopcem i byłem nadruchliwy.

– Jak często Pan trenuje i jak wyglądają te treningi?

– Trenuję codziennie i w zasadzie całe moje życie to sport. Pracuje jako nauczyciel wychowania fizycznego na Białołęce w Szkole Podstawowej nr 110, aktywnie uczestnicząc w procesie nauczania dzieci i młodzieży. Oprócz tego prowadzę klub sportowy KS Kyoko, w którym mamy takie sekcje sportowe jak: Karate Kyokushin, lekkoatletyka i kickboxing. Prowadzimy też zajęcia z gimnastyki korekcyjnej prewencyjnie dla maluchów z wadami postawy. Jeżdżę rowerem do pracy czterdzieści kilometrów dziennie. Rano przed pracą robię trening na siłowni dla spójności całego procesu przygotowawczego. W wolnych chwilach, biegam, pływam i jeżdżę na rolkach. Jak widać całe moje życie jest aktywne i bardzo na sportowo.

– Jaki jest najlepszy wiek dla dziecka, aby zacząć swoją przygodę ze sportem? W jakim wieku dzieci mogą trenować w klubie?

– W klubie Kyoko mamy różne dyscypliny, nie zamykamy się na jeden sport, chcemy działać multisportowo i rozszerzać sekcje o nowe lokalizacje i dyscypliny. Obecnie ćwiczy u nas ponad sto dwadzieścia osób. Prowadzimy grupy dla maluchów przedszkole/zerówka, dzieci z klas 1-3, młodzieży z klas 4-8 i młodzieży licealnej. Na zajęcia może dołączyć każdy niezależnie od terminu. Zapisy i nabór do grup jest całoroczny. Najlepszy wiek do rozpoczęcia swojej przygody ze sportem to oczywiście wiek małoletni 5-7 lat. Dzieci w tak młodym wieku mają ogromną potrzebę ruchu i wszelakiej aktywności ruchowej. A zgodnie z powiedzeniem „czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci”, dobre wzorce wpajane od najmłodszych lat, pozytywne wartości i życie w sportowym duchu uczy pracowitości, systematyczności i konsekwencji w późniejszym osiąganiu założonych celów. Zarówno w sporcie, w życiu prywatnym jak i zawodowym. Zapraszam do odwiedzenia Kyoko osobiście oraz śledzenia nas wirtualnie na naszej stronie internetowej i w mediach społecznościowych.

– Na początku listopada został Pan wicemistrzem Europy. Wcześniej wywalczył Pan wicemistrzostwo świata, stawał wielokrotnie na podium Pucharu Europy, Mistrzostw Polski. Który z tych sukcesów ceni Pan sobie najbardziej?

– Każdy turniej i tytuł jest ważny, nie ma ważnych i ważniejszych. Przed każdym wylałem litry potu na sali przygotowując się do niego. Każdy turniej niesie ze sobą wiele wspomnień zarówno tych pięknych, ale i tych bolesnych. Ten ostatni jest szczególnie ważny, bo jestem już przed czterdziestką i chciałem sobie jeszcze udowodnić tym startem, że jestem w stanie walczyć z dziesięć-piętnaście lat młodszymi zawodnikami na tak wysokim poziomie. Poza tym marzenia są po to by je spełniać, a ja lubię marzyć i realizować te marzenia. To mnie napędza, motywuje i dodaje życiowego wigoru.

– Wicemistrzostwo Europy to wielki sukces dla Pana, klubu, ale także całej sportowej Warszawy. Jaki cel teraz Pan stawia przed sobą?

– Jak najszybciej wyleczyć kontuzję i oczywiście wrócić do mocnych treningów. Już w najbliższy weekend moi mali zawodnicy z KS Kyoko Warszawa powalczą podczas Mazowieckiej Ligi Karate w Konstancinie. Jedziemy dużą dwudziestopięcioosobową ekipą, zatem liczę na liczne triumfy, bo dzieciaki też wymiatają. Co do mnie to, jeśli tylko zdrowie na to pozwoli to w kwietniu Mistrzostwa Polski w Łodzi. W maju Mistrzostwa Europy w Barcelonie, a jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem i uda się znaleźć sponsorów, którzy pomogą w realizacji procesu przygotowawczego i wyjazdu to w listopadzie za rok Puchar Świata w Osace. To moje marzenie. Oprócz tego obóz zimowy i półkolonie dla dzieci, a także kolejne sportowe zmagania podczas różnych turniejów zarówno w karate, lekkoatletyce, ale również w zawodach Warszawskiej Olimpiady Młodzieży w ramach rywalizacji szkolnej i dzielnicowej.

– Dziękujemy za rozmowę. Gratulujemy sukcesów i życzymy spełnienia kolejnych marzeń.

Rozmawiał Marcin Kalicki

Fot. z archiwum prywatnego Piotra Strefnera



 

error: Zawartość chroniona prawem autorskim!! Dbamy o prawa: urzędów, instytucji, firm z nami współpracujących oraz własne. Potrzebujesz od nas informacji lub zdjęcia? Skontaktuj się redakcja@mieszkaniec.pl
Skip to content