Pozdrowienia z Tirany
– Zapraszam, panie Kaziu. Zapraszam.
Eustachy Mordziak, kupiec bieliźniany na bazarze na Szembeka, swoje zaproszenie kierował w stronę pana Kazimierza Główki, emeryta stale się tu zaopatrującego. Obaj lubili ze sobą pogadać.
– No i co tam panie Eustachy? Gorąco jak w piekle?!
– Nie do wytrzymania, powiem panu.
– Przydałby się deszcz?
– Oj tak, oj tak! I już nie dlatego, że nam gorąco, ale susza jest w całym kraju jak diabli. Wisłę pan widział?
– W telewizji, bo w taki gorąc, to ja panie Eustachy z domu nie wychodzę – tyle tylko, co mus. Pamiętam, jak byłem mały to mój ojciec z Saskiej Kępy na Czerniaków wpław przepłynął, a teraz koło Mostu Poniatowskiego to ją można normalnie przejść i nogi ledwo co zamoczyć.
– A mówią, że to całe ocieplenie klimatu to lipa do kwadratu.
– Bo ludzie takie są panie Kaziu. Niedowiarki. Tak samo z covidem przecież było – że pic na wodę, że tylko ktoś na tym kokosy robi.
– Ładne kokosy – najwięcej nas zmarło w całej Europie.
– Ale na respiratorach kasiorę zrobili …
– Co z tego? Nie słyszał pan? Ten, co to badziewie nam sprzedał, w Tiranie się odnalazł w charakterze nieboszczyka.
– I co, i co?
– Nic, podobno skremowali go na miejscu i do kraju wrócił w małej szkatułce. Takiej w sam raz do postawienia na kredensie.
– Ja pierniczę …
– Ale to nie koniec tej opowieści. Mój kumpel, od lat zresztą bezrobotny, ciągle w internecie siedzi i wyczytał, że w tej Tiranie podobno żadnego krematorium nie ma.
– O ja cię kręcę!… Ale jakim cudem ten pański kolega, który bezrobotny jest od lat, w internecie może siedzieć, jak do tego komputer konieczny jest? Skąd na to ma? Przepraszam, że pytam, ale ciekaw jestem. Bo widzi pan, ja tu handluję świątek, piątek, to na siedzenie przed komputerem czasu nie mam. To po pierwsze. A po drugie komputera też nie mam, bo Krysia mówi, że będę tylko w gry grał, a przecież mamy inne, ważniejsze potrzeby.
– Kupił sobie.
– Z czego, jak rany?!
– Odpowiem panu przy pomocy dykteryjki:
Przychodzi Jasio ze szkoły i pyta matkę, co to jest państwo socjalne i nietolerancja, bo on nic z tego nie rozumie.
– Popatrz: ja nie pracuję, ojciec nie pracuje, miasto nam dopłaca do mieszkania, na ciebie też państwo daje, szkoła jest bezpłatna, lekarz też nic nie kosztuje. I to jest właśnie państwo socjalne.
– No, a kto za to wszystko płaci?
– Ludzie Jasiu, ci co pracują i podatki płacą.
– I to ich nie denerwuje?
– A denerwuje, denerwuje i to jest właśnie nietolerancja.
Szaser