Praska Fregata skończyła 60 lat!
Typowy PRL-owski blok na ulicy Międzynarodowej na Pradze Południe, a w nim kultowa knajpa, która działa nieprzerwanie od 60 lat. W piątek, 12 sierpnia restauracja-bar Fregata obchodziła 60-lecie działalności! Z tej okazji odbył się wyjątkowy koncert, na którym wystąpiło wielu muzyków, którzy do tej pory umilali wieczory w lokalu. Gościem honorowym był Stanisław Soyka.
Swoje podwoje Fregata otworzyła w 1962 roku i działa nieprzerwanie w tym samym miejscu do dziś, należąc tym samym do najstarszych knajpek w okolicy.
Od początku w rękach jednej rodziny, chociaż początkowo pod egidą WSS Społem, potem przejęła ją szefująca restauracją Aniela Runowska, a następnie stery dowodzenia objął jej syn, Henryk Kaliński. To właśnie on w czasach kapitalizmu skierował Fregatę na szerokie wody. Tu spotykali się ludzie, którzy przy „kieliszku chleba” chcieli odpocząć od rzeczywistości albo ją zmienić … Sławni i anonimowi, jedni wpadali sporadycznie, inni regularnie podpisywali listę obecności. Wszyscy jednak czuli się we Fregacie jak w domu i była to wyłącznie zasługa Szefa i Jego załogi
Polska domowa kuchnia, serdeczna atmosfera i to nieuchwytne „coś” sprawiało, że pomimo wielu zawirowań na gastronomicznej mapie Warszawy- Fregata płynęła zawsze pod pełnymi żaglami.
Była laureatką jednej z edycji plebiscytu Mieszkańca – Super Witryny i wygrała ogromną większością głosów! Co ciekawe we Fregacie stołowały się też dzieciaki, których rodzice wykupowali tam obiady , dlatego można twierdzić, że to miejsce łączy wszystkich mieszkańców, nie tylko Saskiej Kępy.
Kiedy kapitan Fregaty był już bardzo ciężko chory, wtedy kto tylko z gości mógł pójść na oddanie krwi, do pobliskiej Stacji Krwiodawstwa na ul. Nobla- to to zrobił – Dla pana Henia, bo potrzebuje … Teraz Fregatą dowodzi żona pana Henia, Elżbieta Kalińska i to właśnie ona zorganizowała koncert z okazji 60-lecia tej niezwykłej knajpki. Wystąpił Stanisław Soyka, mieszkaniec Saskiej Kępy a zasłuchani goście mieli tylko jedno życzenie, żeby w tym zmieniającym i pędzącym z prędkością światła świecie Fregata trwała niezmieniona …
Moje pierwsze wspomnienie Fregaty, lub jak ją później pieszczotliwie nazywaliśmy Fredzi, datuje się pewnie na czasy wczesnej szkoły podstawowej i połowy lat siedemdziesiątych – powiedział Mieszkańcowi Mateusz Mroz, mieszkaniec Saskiej Kępy, były Vice-Burmistrz i były Burmistrz Pragi Południe 2002-2006. – Jako szczeniaki z kolegami z Międzynarodowej i kumplem z Londyńskiej, wpadaliśmy tam na Colę, zimą na herbatę czy inny napój niewyskokowy. To z czasem zmieniło się. W czasie studiów, przesiadywaliśmy często na Londyńskiej, u kolegi Michała K., obecnie cenionego na świecie profesora geologii i kuratora Muzeum Historii Naturalnej w Gainsville na Florydzie. Fregata była naszym stałym punktem wypadowym podczas przygotowań do egzaminów lub wielodniowych imprez. Tam zawsze mogliśmy się posilić meduzą lub flakami pod kolejkę czystej. Bardziej wymagający zamawiali pełny obiad. Było to kultowe miejsce dla nas i naszych kolegów z wydziału Geologii UW, w zdecydowanej części ludzi z poza Saskiej Kępy, a nawet Warszawy. Fregata miała zawsze stałych bywalców. Znaliśmy się z widzenia, czasami dosiadaliśmy się do stołów na wspólną konsumpcję, poznając się osobiście. Przychodzili tam również milicjanci po służbie w cywilu, z pobliskiego komisariatu na Londyńskiej. Stali klienci zawsze witali się przynajmniej skinieniem głowy, choć znali się tylko z widzenia. Po studiach częstotliwość odwiedzin we Fredzi drastycznie zmniejszyła się. Teraz były to tylko mniej lub bardziej przypadkowe odwiedziny. Tak pozostało do dzisiaj, choć kultowość tego miejsca i jakość obsługi nie zmieniły się.
/BNP/
Zdjęcia: Fregata