Prawda czasu, prawda alkowy
– Jak tam panie Kaziu w nowym 2023 roku?
Co mówiąc, Eustachy Mordziak, kupiec bieliźniany na pl. Szembeka, podsuwał panu Kazimierzowi Główce zydelek obok swojego straganu, ciesząc się na kolejne spotkanie.
– Dziwię się, dziwię, nie mogę przestać.
– A czemuż to?
– Jak pomyślę, że kiedyś „stary” mówiło się o 30-latkach, 50-latków uważało się za seniorów, a każdego 60-latka za Matuzalema, to w głowę zachodzę, jak ja sam siebie mam nazwać?
– E tam, panie Kaziu, świetnie pan wygląda. Ten Matuzalem to mógłby panu buty czyścić. Cieszyć się trzeba, świat piękny jest!
– Kiedyś nieprzekraczalną granicą mojej wyobraźni był rok dwutysięczny. I pan się dziwi, że jak ja się budzę, to jest to dla mnie codziennie swego rodzaju niespodzianka?
– Że niby jak?
– No, że jeszcze raz się udało.
– Żartowniś z pana, jak zawsze. Patrz pan – dziewuchy wokół jak łanie. Dla samego widoku warto żyć.
– Tak, wiem, ale co poradzę, że co która ładniejsza, to tatuś mi się przypomina. A tatuś życie znał i zawsze mi mówił, pamiętaj, człowiek ma chleb, gdy nie ma zębów. Korzystaj z życia, póki możesz.
– I co, kieruje się pan zasadami tatusia? Nie powiem, mądry gość z niego był.
– Nawet spróbowałem kiedyś. Dawno.
– No i?
– Zakochałem się i od razu się ożeniłem. A potem, to już żona mi tyle czasu zajmowała, że zapominałem o radach tatusia.
– Żałuje pan teraz…
– Co mi to da? Zresztą z wiekiem maleje zapał do uczestnictwa, a zwiększa się potrzeba kontemplacji. Kiedyś upominali mnie ciągle: pomyśl, zanim coś zrobisz, a dziś – zróbże wreszcie coś, tylko siedzisz i myślisz.
– No, tak. Z wiekiem zmieniają się priorytety, jak to mówią.
– Kiedyś człowiek sam szukał wyzwań, ciągle rozglądał się za jakąś górą, którą można by przenieść z miejsca na miejsce. Dziś, jeśli się za czymś rozglądam to za ławeczką jakąś albo – o, za zydelkiem, jak u pana, żeby ciut odsapnąć.
– W każdym razie, panie Kaziu drogi, nie trzeba się dawać! Trzymać się trzeba. A z Nowym Rokiem, jak to mówią: żeby się żyło, żeby się wiodło, żeby się chciało i żeby się mogło!
– Na szczęście tak całkiem źle jeszcze nie jest. Życie ciągle nas zaskakuje, czasem tak, że boki zrywać. Zwłaszcza w kwestii „mogło”. Dziś rano mówię do żony: W nocy, jak się kochaliśmy, to udawałaś, czy tak naprawdę? A ona: – Nie, spałam naprawdę.
Szaser