Prosto, a nawet w prawo
Niedawno zrobiłam takie zdjęcie na jednej z ulic Saskiej Kępy. Znaki na jezdni wskazują, że można skręcać w prawo, a znak na słupku – że nie wolno. Kierowca siedzi w samochodzie pełen ufności, bo wszak i znaki na słupkach, i malunki na jezdniach, i światła na skrzyżowaniach wymyślono po to, by było mu łatwiej, bezpieczniej, bezproblemowo. A tu klops!
Tak to w życiu bywa. Prosisz kogoś o wskazówki, o radę, co powinieneś jego zdaniem zrobić w jakiejś trudnej czy szczególnej sytuacji, w jakiej się znalazłeś, a on ci mówi: „Poradzę ci jak ojciec, zrób jak chcesz!”.
Jeszcze gorzej, gdy rzecz dzieje się, jak w koszarowym dowcipie: żołnierz na warcie musi pilnie udać się do toalety, ale przecież nie może! Zwraca się z pytaniem do przechodzącego właśnie oficera, co robić. „Rób w spodnie. Na moją odpowiedzialność!” pada odpowiedź.
„Na moją odpowiedzialność”, koń by się uśmiał… Znacie takich doradzaczy? Namawiają żarliwie na coś, a potem – umywają ręce! A skołatany, zagubiony człowiek przysłowiowej brzytwy się chwyta, by znaleźć wyjście z matni. Gdy rozum śpi, budzą się upiory.
Inna sytuacja: kilka lat temu na bazarze przy Szembeka stałam w kolejce, a przy stoisku obok pan sprzedawał sadzonki. Podeszła klientka:
– Czy to pomidorki?
– Tak, bardzo dobre – odpowiedział sprzedawca.
– To poproszę dziesięć, na działkę.
Po chwili podeszła kolejna pani.
– To aksamitki? – spytała wskazując na dokładnie te same roślinki.
– Aksamitki! – solennie zapewnił pan.
– Niech mi pan zapakuje osiem. Na grób męża mojego…
Ciekawe, czy na grobie wyrosną pomidory, czy w warzywniku – aksamitki. Łatwo przychodzi radzić, gdy nie ponosimy za to żadnej odpowiedzialności! Pan zwinie towar i odjedzie w siną dal, a któraś z klientek zostanie z kłopotem.
W trudnej sytuacji, gdzie szukać porady, komu zaufać? „Umiesz liczyć? Licz na siebie”, ale warto szukać wsparcia i dodatkowych informacji, pamiętając, by je przefiltrować przez pryzmat własnego rozumu i doświadczeń.
Źle się dzieje w małżeństwie? „Rzuć go, zostaw” – szepnie zawistna koleżanka. Ale czy warto? Nie lepiej zawalczyć o związek, poszukać terapii dla par: na Saskiej Kępie internet pokazuje sześć placówek, przy Rondzie Wiatraczna – jedną, niedaleko Marsa – kolejną. Potrzebny prawnik? Nieodpłatna pomoc prawna czeka w Ośrodkach Pomocy Społecznej na Paca i na Walecznych, w Rembertowie na ul. Plutonowych, w Wawrze i Wesołej – w Urzędach Dzielnicy.
Można znaleźć pomoc w przypadku problemów z dziećmi, szefem, zdrowiem, narkotykami, alkoholem, przemocą, depresją. Jest ich ponad 60, o różnych specjalnościach, także dla gejów, ciężarnych, seniorów i o wiele więcej! Działają skutecznie i mają doświadczenie. W trudnej sytuacji, to lepsze, niż „porady Goździkowej”.
żu