Tak działa przedszkole w reżimie sanitarnym
Od poniedziałku, 18 maja mają zostać otwarte miejskie przedszkola. Niektóre prywatne placówki już działają. Jak wygląda funkcjonowanie przedszkola w nowej rzeczywistości, w reżimie sanitarnym?
Jedną z nielicznych placówek, która od kilku dni przyjmuje maluchy jest przedszkole i żłobek „Konradek” na Białołęce. Zainteresowaliśmy się nią nie bez powodu. Naszą uwagę przykuło zdjęcie na pierwszy rzut oka przypominające…wejście na szpitalny oddział.
Okazuje się, że to nic innego, jak zorganizowane zgodnie z wymogami, wejście do przedszkola. Do tych drzwi dochodzą rodzice (poprzedza je przedsionek, który jest ozonowany). Dziecko w drzwiach odbierają panie. Maluch ma myte rączki i mierzoną temperaturę. Dalej razem z panią idzie do szatni. Potem z kolejną, już na salę. W szatni wszystko jest w foliowych woreczkach.
– Dorośli nie mogą wchodzić do budynku. Tylko dzieci. Dlatego też nie ma żadnych dodatkowych zajęć. Ustalone są godziny przyprowadzania i odbierania dzieci – mówi dyrektor Monika Kraszewska. – Wymogi są bardzo rygorystyczne. Zdjęliśmy wszystkie papierowe prace i dekoracje, to co pozostało jest zalaminowane. Schowaliśmy pluszaki, nie ma kredek, papieru, zafoliowane zostało część szafek z zabawkami. Zniknęły dywany, są pufki, które można dezynfekować. Wietrzenie sali odbywa się co godzinę, a dezynfekcja wszystkich powierzchni używanych przez dzieci i personel kilka razy dziennie… To wszystko jeszcze można znieść, ale jak mam wytłumaczyć małemu dziecku, że ma trzymać od ulubionego kolegi dystans dwa metry? Jak mam nie przytulić malucha, który zanosi się płaczem? – pyta dyrektorka. Dodaje też, że przedszkole miało o tyle łatwiej, że łazieki są wyposażone w krany bezdotykowe i od zawsze używało płynów do dezynfekcji czy ręczników jednorazowych – to akurat żadna nowość. Urząd Dzielnicy obiecał ozonowanie placów zabaw i dostarczono nam płyny do dezynfekcji – to dodatkowa pomoc.
W „Konradku” personel ma odzież ochronną: fartuchy z długimi rękawami, maseczki, rękawiczki, są też przyłbice. To w takim rynsztunku trzeba m.in. najmłodszym zmieniać pieluchy i je karmić. Teraz jeszcze jakoś da się to wytrzymać, ale przy upałach problem będzie i to niemały…
Na razie w Konradku jest sześcioro dzieci w jednej grupie pod opieką dwóch pań. Jak rozwiązane zostaną wymogi dotyczące 1 dziecka na 4 m kw jeśli chętnych do powrotu zacznie przybywać?
– Zaadoptujemy salę gimnastyczną i sypialnię. Jesteśmy w tej dobrej sytuacji, że mamy dwa place zabaw, bo teraz może przebywać tylko jedna grupa w jednym czasie. Organizujemy trzeci do zabaw, na którym dzieci ze starszych grup będą mogły grać w klasy, skakać na skakankach, grać w gumę itp. Nie będzie łatwo, ale musimy sobie poradzić, nie wiem jednak czy damy radę przyjąć wszystkich. Jak mam wybrać kto ma pierwszeństwo?! Przepisy są niejasne. Pierwszeństwo mają medycy i służby mundurowe, ale jak mam to sprawdzić? Zażądać umowy o pracę? Nikt tego nie doprecyzował. Jesteśmy placówką prywatną i to nie jest oczywiste – mówi Monika Kraszewska. – Warunki pracy są teraz na pewno bardzo trudne, ale nie mamy wyjścia musimy się do nich dostosować, pamiętając o bezpieczeństwie dzieci i pracowników placówki.
Spełnić rygorystyczne wymogi udało się na razie tylko nielicznym prywatnym placówkom, bo jak podkreślają właściciele, koszty są ogromne. Tym bardziej, że część z nich ma małe pomieszczenia, w których normalnie przebywa niewiele dzieci, więc teraz, przy zasadzie 1 dziecko na 4 m kw dochodzi do sytuacji, że koszty są mniejsze przy utrzymaniu zamkniętego przedszkola czy żłobka.