Proces dekomunizacji ulic w stolicy
W narożnikach naszego Ringu stanęli dzisiaj samorządowcy – radny m.st. Warszawy Oskar Hejka, reprezentant klubu Prawo i Sprawiedliwość oraz Sławomir Potapowicz, lider warszawskiego regionu partii Nowoczesna. Powodem dzisiejszego starcia jest proces dekomunizacji ulic w stolicy.
Przypomnijmy: W myśl ustawy dekomunizacyjnej do września samorządy musiały zmienić nazwy ulic związane z komunizmem. Większością głosów Rada Warszawy uchwaliła zmianę patronów sześciu ulic – m.in. na Białołęce Anastazego Kowalczyka zastąpi Jan Kowalczyk, a na Targówku będzie ul. Gustawa Reichera zamiast Eleonory Reicher. Identyczną metodę radni zastosowali w pozostałych przypadkach. Samorządowcy opozycyjnego PiS uważają, że zmian jest za mało. Teraz decyzja należy do wojewody mazowieckiego. A jakie losy powinny spotkać pomniki związane z „jedynie słusznym systemem”?
Niepoważna decyzja Rady…
Oskar Hejka (PiS), radny m.st. Warszawy z Pragi Południe
Jako radny m.st. Warszawy musiałem zmierzyć się z tematem dekomunizacji. Ważnym powodem przemawiającym za dekomunizacją jest ustawa obowiązująca od początku września tego roku, która nakłada na stołeczny samorząd obowiązek rozliczenia się i pożegnania z osobami i instytucjami propagującymi systemy totalitarne.
Drugim powodem jest moje wewnętrzne przekonanie, że propagowanie jakiegokolwiek systemu niezwiązanego z wolnością, prawami jednostki i demokracją nie powinno mieć miejsca. Głos w dyskusji prowadzonej przez samorządy o doborze patronów odchodzących do historii powinni mieć historycy IPN, będący profesjonalistami w ocenie najnowszej historii Polski. W ten sposób unikniemy pomyłek i niepotrzebnej dyskusji o tym, czy ktoś propagował system komunistyczny, czy nie.
Niepoważnie natomiast do tego ważnego tematu podeszła większość Rady Warszawy, radni z PO, dekomunizując jedynie tych patronów, których nazwiska były identyczne z osobami niepropagującymi komunizmu, podmieniając na tabliczkach miejskich tylko imiona.
A co robić z pomnikami poprzedniej władzy? Niszczyć? Nie, ci ludzie i organizacje są częścią naszej historii. Nie możemy jednak ich gloryfikować. Powinniśmy rzetelnie informować o tym, czym był system komunistyczny i jakie były prawdziwe życiorysy osób aktywnie go budujących.
Uczciwość wobec historii
Sławomir Potapowicz (.N), przewodniczący regionu warszawskiego
Budowanie tożsamości narodowej czy społecznej odbywa się nie tylko na lekcjach historii, ale też przez pryzmat otaczającej nas tkanki miejskiej. Nazwy ulic, placów czy elementy małej architektury nie mogą więc pozostawać w sprzeczności z prawdą, jaką poznajemy dzięki przeznaczonym do tego instytucjom. Należy więc uznać, że patroni ulic, bądź symbole totalitarnych reżimów, które funkcjonowały dotychczas w publicznej przestrzeni, powinny być zmienione. Wymaga tego uczciwość wobec historii.
Oczywiście zmiana choćby nazwy ulicy, to trudny proces administracyjny. Wiele nazw utrwaliło się w społecznej nomenklaturze i jeśli istnieją proste metody ich zmian, choćby poprzez wprowadzenie innego imienia, to wydaje się, że jest to rozsądna droga do ograniczania uciążliwości związanych ze zmianą nazw ulic. Ale też nie powinniśmy jednocześnie ośmieszać całego procesu. A podobne działanie na siłę, byle tylko dopasować odpowiednie imię do nazwiska, może być tak potraktowane.
Wymóg usunięcia pomnika gen. Berlinga wynika wprost z ustawy z dnia 1.04.2016 r. o zakazie propagowania komunizmu lub innego ustroju totalitarnego. Więcej dyskusji może wzbudzać przyszłość pomnika Wdzięczność Armii Radzieckiej. Monument upamiętnia miejsce śmierci żołnierzy. Ciała zostały już jednak ekshumowane i przeniesione na Cmentarz-Mauzoleum Żołnierzy Radzieckich. Być może z pomnikiem w Parku Skaryszewskim należy postąpić podobnie.