Strażnicy miejscy uratowali rannych: seniorkę i jej psa
Dobrze się złożyło, że strażnicy miejscy patrolowali ulice Pragi Północ 18 stycznia rankiem. Gdyby nie oni, dramatyczna sytuacja mogłaby się skończyć tragicznie.
Strażniczka zauważyła seniorkę siedzącą na ławce. Kobieta poskarżyła się na zawroty głowy i duszności. Przyznała się też, że cierpi na przewlekłe choroby, a zapomniała rano wziąć leków. Jej ręka krwawiła. Była bliska utraty przytomności.
Obok seniorki siedział zakrwawiony jamnik szorstkowłosy, który nie był w stanie ruszać się o własnych siłach.
Kobieta opowiedziała, że zestresowany pies podczas spaceru wyrwał jej smycz i wpadł pod nadjeżdżający samochód. Kiedy próbowała go wyciągnąć z potrzasku, ten – obolały – ugryzł ją w rękę.
Strażnicy wezwali pogotowie ratunkowe i Ekopatrol. Ratownicy medyczni otoczyli opieką i zbadali właścicielkę. Kobieta, gdy ochłonęła i poczuła się lepiej, nie zdecydowała się na przewiezienie do szpitala. Poprosiła strażników, żeby podążyli z nią tropem jej pupila.
Kiedy jeszcze trwało badanie kobiety, zwierzak na obcych reagował agresją, ale w ostateczności udało się przetransportować go do lecznicy przy Jagiellońskiej. Istniała obawa, że po doznaniu licznych obrażeń wewnętrznych jego spotkanie z samochodem zakończy się śmiercią. Weterynarze przeprowadzili wszystkie konieczne badania i prześwietlenia. Na szczęście okazało się, że obrażenia są tylko powierzchowne, jamnik nie ma nawet złamanej łapy i nie grozi mu nic poważnego. Noc spędził jednak na obserwacji. Później wrócił do swojej pani.
Na szczęście wszystko dobrze się skończyło.
Barbara Wiśniowska
fot. Archiwum Straży Miejskiej.