Święta tu, święta tam
Czy wiecie, że święta w obrządku katolickim obchodzono uroczyście i w sposób szczególny dopiero od początku IV wieku? Czyli towarzyszą nam od tysiąca siedmiuset lat!
Podobno data wynika z decyzji cesarza rzymskiego, Konstantego I Wielkiego, który przed jedną z bitew jesienią 312 r. n.e. ujrzał w nocy postać Jezusa, a następnie na nieboskłonie gorejący znak krzyża i litery, składające się na napis „Pod tym znakiem zwyciężysz”. Cesarz bitwę wygrał, a w kilka miesięcy później ogłosił tzw. Edykt Mediolański, postanowieniami którego zakazano prześladowania chrześcijan.
Z czasem święta Bożego Narodzenia obrosły w tradycje, różne w różnych miejscach na ziemi. Karp na Wigilię? U nas wcale nie od stuleci, to tradycja licząca mniej niż 200 lat.
Ale chrześcijanie eskimoscy też mają swoją obowiązkową potrawę wigilijną, to kiviak, czyli surowy i podgniły już ptak morski, zwany alką. Upolowaną w połowie roku zakopują w ziemi, a na Boże Narodzenie wykopują i delektują się jej kwaśnym smakiem, przypominającym pleśniowy ser stilon.
Na Podhalu łamią się opłatkiem moczonym w miodzie dla zapewnienia dostatku. Wiadomo – jaka Wigilia taki cały rok, dlatego dbają, by było syto i słodko.
Kaszubski, tradycyjny dom w dniu Wigilii zachowuje ścisły post aż do „godowej wieczerzy”, też postnej i skromnej. Tylko bogaczy było stać na podanie do stołu aż 12 potraw, na pamiątkę 12 apostołów. Oczywiście Gwiazdor, ubrany w kożuch futrem do góry, grzecznym przynosi prezent, a kolędnicy, czyli gwiżdże, chodzą po domach z dobrą nowiną.
W Norwegii chowają wszystkie miotły, by czarownice, które w tę noc wyłażą na świat, by psocić i kraść, nie miały na czym się przemieszczać!
W wielu domach na Ukrainie (ale nie na całej) za żadne skarby sprzątając nie wymiatają pająków! To za sprawą legendy, która opowiada, że uboga wdowa nie miała za co dzieciom udekorować choinki. W nocy wyszedł pająk i osnuł całe drzewko migotliwą nicią, która zamieniła się w srebro i złoto.
W Ameryce króluje miły, pulchny dziadzio z siwą brodą, rozdający prezenty, ale też rózgi, gdy ktoś zasłuży. W Austrii ma konkurenta: to Krampus, pół koza, pół diabeł o paskudnym wyglądzie, który straszy dzieci niegrzeczne, odwiedzając też Czechy, Węgry, północną część Włoch.
W Portugalii, podobnie jak w Polsce, stawiają dodatkowe nakrycie, lecz z przeznaczeniem dla tych, którzy odeszli i nigdy nie może być ono puste.
Jeszcze sianko pod obrus, jeszcze opłatek bieluśki, jeszcze nakrycie na stole dla zbłąkanego wędrowca– świętujemy!