Więzienie półotwarte

– Zimno…

– Jak zima, to zimno.

Panowie Eustachy Mordziak, kupiec bieliźniany na pl. Szembeka i emeryt, bywalec tutejszy, wymienili na dzień dobry uwagi oczywiste. Wokół śnieg, mróz, luty…

– Pamiętam, jak się za mojej młodości mówiło: idzie luty, obuj ciepłe buty.

– Tak było. I do szkoły się nie chodziło z powodu mrozów.

– Teraz też dzieciaki w domach siedzą, tyle że przez wirusa.

– Szlag by go trafił panie Eustachy, ilu ludzi na to świństwo umiera.

– Przeczytałem gdzieś, że w tej smutnej statystyce bijemy rekordy. To może być prawda, bo przecież nie tylko COVID ludzi zabiera z tego świata, ale sam fakt, że on tu się tak panoszy.

– Jak to?

– Ano tak, że ludzie chorzy na raka, na serce czy na jakieś choroby neurologiczne nie są leczeni jak należy, bo szpitale zajęte na walkę z COVIDEM, bo brakuje w związku z tym lekarzy, no i bo w tej sytuacji boją się ludziska iść do szpitala.

– Bo boją się zarazić?

– Tak jakby.

– To znaczy, że boją się COVIDA i dlatego zaniedbują leczenie raka?

– Na to wychodzi…

– To absurd jakiś jest, panie Eustachy.

– A bo to jeden? A propos – pan to już chyba zaszczepiony. Pan jest przecież 70+, nie wymawiając.

– Nie jestem.

– Jak to?

– Tak to, że jestem przypisany do nas, na Szaserów. A tam najpierw personel cały musieli zaszczepić, a potem 80-latków. Podobno teraz nasza kolej. Wie pan, jak to jest – z wojskiem się nie dyskutuje. Tym bardziej cywil banda, taka jak ja. Zresztą podskoczę i co mi to da? Przecież i tak muszę się tam leczyć? To mają mi pokazywać na każdym kroku, gdzie mnie mają? Nie kalkuluje mi się, wolę siedzieć cicho i czekać. Może doczekam.

– Ja ich poniekąd rozumiem, panie Kaziu. Lekko nie mają. Sami ryzykują. To logiczne, że najpierw doktorów się szczepi, bo co by to było, jakby taki chory lekarz pacjentów przyjmował. Nikt by od niego zdrowy nie wyszedł. A, że sytuacja ogólnie nerwowa jest, to też fakt.

– Wie pan, czasem mi się zdaje, że i ta izolacja na ludzi nie bardzo działa. Przecież my już rok siedzimy jak we więźniu. Niby w takim półotwartym, że można wychodzić od czasu do czasu, ale jednak we więźniu. I ludziom różnie na głowę to robi.

– Niektóre rodziny już patrzeć na siebie nie mogą. Taki dowcip słyszałem. Pyta koleś kolesia:

– Gdybyś na koniec lockdownu miał do wyboru jeden wieczór z kolegami, ze stekiem i piwem, albo tydzień z żoną na wakacjach, to co byś wybrał: A: dobrze wysmażony, B: średnio wysmażony, C: krwisty?

Szaser



 
 
 
error: Zawartość chroniona prawem autorskim!! Dbamy o prawa: urzędów, instytucji, firm z nami współpracujących oraz własne. Potrzebujesz od nas informacji lub zdjęcia? Skontaktuj się redakcja@mieszkaniec.pl
Skip to content