Tuli pan, tuli pani
Tak to jest: każdy z nas potrzebuje kontaktu z drugim człowiekiem i to nie mija nam przez całe życie. Dlatego dotkliwą karą jest na przykład kara odosobnienia.
Od urodzenia do końca życia potrzebujemy dotyku i przytulania. Gdy go brak, jest źle. Trudno wówczas o lekki, dobry nastrój, o wewnętrzny spokój i życzliwe widzenie świata. Bo dotyk i przytulanie zaspokajają niezwykle istotną potrzebę bliskości, akceptacji, przynależności, a także – miłości.
Zmysł dotyku mają opanowany nawet noworodki, jest to jedna z najważniejszych form kontaktu małego dziecka ze światem. Pozbawione przytulania i czułości niemowlęta gorzej się rozwijają, chorują.
Kiedy mija ta potrzeba dotyku, kiedy przestaje on być potrzebny? Czy w wieku „kolczastego” nastolatka? Czy koło trzydziestki? A może na starość, gdy dzieci dorosły, a emerytura nie napawa optymizmem? Odpowiedź jest prosta: nie mija nigdy, choć prawda, że z wiekiem skutecznie uczymy się ukrywać potrzebę przytulania. To bardzo źle.
Przytulać można z miłością, wtedy doznania są najsilniejsze, najbardziej intensywne i korzystne. Zamiast zdawkowego „cześć, wychodzę” warto dać sobie choćby 5 czy 10 sekund miłego, serdecznego przytulenia, bez patrzenia na zegarek. To wycisza, redukuje stres, budzi poczucie bycia potrzebnym.
Przytulenie przyjacielskie daje nam ogromne poczucie akceptacji, pomaga uspokoić emocje, daje ładunek dobrej energii. Fizycznie (czy może chemicznie?) to wzrost w przytulanym organizmie poziomu oksytocyny i obniżenie poziomu kortyzolu zwanego hormonem stresu, to uczucie szczęścia, bezpiecznej ufności, a nawet zmniejszenie uczucia bólu, nie tylko duszy, lecz i ciała!
Przytulanie, co jest dowiedzione, uśmierza lub znacząco zmniejsza ból i stres. Ponadto obniża ciśnienie krwi, normuje rytm serca, czyli nasze tętno, zmniejsza poczucie lęku, ubarwia nasz świat.
Nic dziwnego, że przytulanie i jego wpływ na nasz organizm, bez względu na wiek, jest częstym przedmiotem badań naukowców. Jednym z ciekawszych wniosków, płynących z badań, jakie przeprowadził amsterdamski profesor Sander Koole, a opublikowanych w Psychological Science, jest niezwykle korzystny wpływ przytulania nawet na obniżenie lęków egzystencjalnych. Co to oznacza? Maleje lęk przed śmiercią i to nawet wówczas, gdy nie przytulamy się do drugiego człowieka, lecz do kota czy do przedmiotu: poduszki, dużej maskotki, kocyka. Ważne, by się przytulać!
Aby przytulić się skutecznie, należy się zatrzymać. Dać sobie tych kilkanaście czy kilkadziesiąt sekund „w zawieszeniu”. To działa cuda!
Nawiasem mówiąc, czy zauważyliście, że agresywni nie przytulają? Gdyby to zmienili, im i nam byłoby łatwiej i przyjemniej!
żu