Uratują życie
Defibrylatory w miejscach publicznych i szkołach mogą komuś uratować życie.
Place zabaw, oświetlenie i remonty dróg – projekty do budżetu partycypacyjnego na Białołęce są szansą na poprawę jakości życia w dzielnicy. Wśród 199 pomysłów są też ważne dla naszego zdrowia, a nawet życia – defibrylatory w miejscach publicznych i szkołach.
Istnieją dwa oddzielne projekty dotyczące urządzeń do reanimacji. Po weryfikacji, ich autorzy będą zastanawiać się nad połączeniem sił i wypracowaniem jednego, wspólnego projektu, który miałby większe szanse w głosowaniu.
Pierwszy projekt, zakładający montaż defibrylatorów w miejscach publicznych dzielnicy, napisał Paweł Oskwarek. To on najlepiej wie, jak cenna jest każda sekunda w ratowaniu życia. Jest czynnym ratownikiem medycznym, naczelnikiem sekcji medycznej OSP Warszawa-Białołęka oraz instruktorem pierwszej pomocy. Ma świadomość i wiedzę, jak te urządzenia pomagają, zarówno osobom z nagłym zatrzymaniem krążenia, jak też świadkom zdarzenia, którzy decydują się na podjęcie resuscytacji krążeniowo-oddechowej.
– Dzięki defibrylatorowi AED zwiększamy szansę na przeżycie poszkodowanego, aż o około 80 proc. – podkreśla Paweł Oskwarek i wyjaśnia, że AED to Automatyczny Defibrylator Zewnętrzny z ang. Automated External Defibrillator AED.
Ratownik podkreśla, że AED to urządzenie przygotowane specjalnie dla ludzi bez przeszkolenia, którzy znajdują się w dramatycznej sytuacji, gdy ktoś obok nich przestaje oddychać. Dzięki temu urządzeniu dajemy również większe szanse na skuteczne działania Zespołowi Ratownictwa Medycznego, przejęcia reanimacji i wprowadzenie zaawansowanych zabiegów ratujących życie.
– Bez ludzi, którzy podejmą resuscytację oraz wykonają wczesną defibrylację, szanse chorego na przeżycie są małe – dodaje Paweł Oskwarek.
Drugi z projektów – Piotra Cieszkowskiego, Marioli Olszewskiej i Jana Mackiewicza – to „Defibrylatory w szkołach oraz BOS i BOK”. Powstał na prośbę mieszkańców, którzy widząc takie urządzenia m.in. na warszawskich dworcach, uznali, że warto mieć w zasięgu ręki AED też na Białołęce.
– Zadzwoniliśmy do szkół, aby poznać ich zdanie na ten temat. Nie było placówki, która opowiedziałaby, że nie chce u siebie defibrylatora – mówi Piotr Cieszkowski. – Urządzenie jest niewielkie, a więc łatwe w transporcie, dlatego może być używane nie tylko w szkołach, ale też w bezpośredniej okolicy, żeby w razie potrzeby ratować życie mieszkańcom. Po zakończeniu lekcji jest ochrona, która w razie potrzeby użycia defibrylatora udostępniałaby go osobom, którym byłoby potrzebne to urządzenie – podkreśla jeden z autorów projektu. ks