Warszawa nie strzela w Sywestra, ale… nie wszyscy rezygnują z fajerwerków. (LIST OD CZYTELNIKA)
W tym roku, podobnie jak większość miast w Polsce, również Warszawa nie strzela w Sylwestra, czyli po prostu miejska impreza na Bankowym odbędzie się bez fajerwerków. Wszystko w trosce o zwierzęta, które boją się huku.
Nie oznacza to jednak, że Nowy Rok powitamy w ciszy, bo przecież przepisy zezwalają na odpalanie fajerwerków nocą z 31 grudnia na 1 stycznia. A część osób z tej rozrywki rezygnować nie planuje. I właśnie w tej sprawie napisał do nas jeden z mieszkańców. Dla równowagi, bo internet jest pełen informacji o szkodliwości hałasu wywołanego przez fajerwerki, zamieszczamy maila, bez skrótów i zmian:
– W inernecie krąży mem obrazujący najlepiej całą sytuację: pies kiedyś – służący na czołgu i pies dzisiaj – bojący się niewielkiej racy. Ludzie, czy nie widzicie, że świat zaczyna wariować?! Jak to możliwe, że jeszcze jakieś 10 lat temu kiedy wszyscy strzelaliśmy w Sylwestra fajerwerki, żaden pies się tego nie bał, a od jakiegoś czasu nagle wszystkie dostają zawału?! Żeby nie było, że jestem przeciwnikiem zwierząt – mam dwa psy! Te same, niezmiennie od kilkunastu lat i odkąd są z nami żadnemu krzywda się nie stała. Zawsze były fajerwerki, ale nigdy o północy psy nie były na zewnątrz. Owszem, zachwycone sytuacją nie były, ale litości – krzywda im się nie stała! – opisuje mieszkaniec Pragi i dodaje, że w taki właśnie sposób powoli zabijamy każdą z tradycji, która komuś wyda się w jakiś sposób niebezpieczna. – Absurd goni absurd. Przed laty każda dziewczyna musiała być polana w Lany Poniedziałek, bo taka była tradycja, teraz można za to dostać mandat. Do czego my zmierzamy?! Na całym świecie w Sylwestra są pokazy fajerwerków, a czy polskie psy są bardziej wrażliwe, czy może ich właściciele bez sensu przewrażliwieni? Nie wierzę w to, że do tej pory reszta cywilizowanego świata nie zrezygnowałaby z pokazów gdyby faktycznie byłoby to aż tak szkodliwe…