Wieża Eiffla
– Chyba już nic się nie zmieni, panie Eustachy… – Kazimierz Główka z niejaką rezygnacją w głosie przywitał się z kolegą handlującym na bazarze damską bielizną.
– Względem czego?
– Względem pogody.
– A, to… Zmieni się, Będzie dobrze! Tylko w maju. Znów będzie wiosna, zakwitną bzy… A na razie najgorsze miesiące w roku zaczęły się.
– No i masło po 11 złotych…
– Mówią, że Chińczycy wykupują. Jeśli to prawda, to miliard kostek idzie na tydzień. Mało ich nie jest…
– Ja tam nie wiem, jak jest naprawdę, ja tylko wiem, że dożyłem czasów, kiedy w supermarkecie masło przed kradzieżą zabezpieczone jest jak dobra gorzała, markowe ciuchy czy maszynki do golenia marki Philips. Drogocenność, znaczy się.
– Zwykły człowiek za małą głowę ma do tego.
– Głowa, głową, ale i kieszeń za mała robić się zaczyna.
– E, na razie nic takiego, panie Kaziu, nie widać. Ludzie kupują jak zwykle. Teraz jeszcze górnicy dostali wyrównanie za deputat, co to im Donaldinio odebrał. A i dziennikarzom i artystom też się polepszyło – Donaldinio im pasa na brzuchu zacisnął, a Jarek im popuścił. Ludziska się cieszą – co im za różnica za masło zapłacić trzy złote drożej czy taniej, jak i na masło mają, i na flaszkę im zostanie. A pan wie – dla artysty flaszka ważna rzecz. Niby zawsze smakuje tak samo, a za każdym razem przygody inne!
– No, a taki ktoś, jak my – ani artysta, ani dziennikarz?
– Oj tam! Każdego stać. Nich pan nie marudzi. Ludzie odżyli. Gołym okiem to widać. Wszędzie się poprawiło, nawet w takich Brzeszczach.
– A co to są Brzeszcze?
– Jak to co? Gmina, w której nasza pani premier na panią premier dorastała. Tam zdobywała ostrogi do rządzenia.
– I co tam się poprawiło?
– Brzeszcze do rangi międzynarodowej urosły.
– Niby jakim cudem?
– A takim, że nigdy przedtem międzynarodowe ekspresy się tam nie zatrzymywały, bo dla Donaldinio, jak coś nie było Gdańskiem, to nie warte było zachodu. A pani premier, to co innego. Dla niej Brzeszcze to też Europa, jak najbardziej. I teraz nawet ekspresy do Pragi, Budapesztu i Bratysławy się tam zatrzymują.
– Znaczy – pani premier sobie wygodę zrobiła. Międzynarodowy ekspres ma się tam zatrzymać, gdzie ona wysiąść chce.
– A właśnie, że nieprawda. W trosce o społeczną potrzebę to zostało zrobione! Sam słyszałem w telewizji, jak jakaś przedstawicielka PKP mówiła, że badania zrobili i wyszło im, że w tej okolicy jest aż 20 tys. potencjalnych pasażerów! To co, nie opłaca się?
– Fakt. Opłaca się. Potencjalnie… Ale za to w Katowicach teraz te pociągi się nie zatrzymują.
– Katowice, Katowice… Katowice to proszę pana mają tysiąc innych możliwości, żeby do Budapesztu dojechać. Dadzą radę. A poza tym – czym Brzeszcze gorsze od Katowic?
– No, faktycznie. Jak tak pomyśleć, to niczym, panie Eustachy.
– Sam pan widzi. A jak taki międzynarodowy ekspres się raz zatrzyma, to i dla brzeszczan świat bliższy się staje. Co to oni nie mogą jeździć po Europie? Do Paryża na przykład?
– Mogą, jak najbardziej… Och, Paryż! Z Paryżem też jest jak z tą wódką – niby ciągle smakuje tak samo, ale przygody za każdym razem inne… To pan zna?
– A propos Paryża czy a propos Brzeszcza?
– W tej sytuacji a propos brzeszczan w Paryżu… Para zajechała do tej stolicy świata, rozlokowali się w hotelu… – To, co kochanie, idziemy od razu do łóżka czy najpierw na wieżę Eiflla? – Najpierw do łóżka, wieża postoi znacznie dłużej…
Szaser