Wojciech Malajkat MIESZKANIEC NR 23/1992

– Jest pan bardzo młodym człowiekiem, a już słynnym aktorem. W jaki sposób udało się panu osiągnąć tak wiele w tak krótkim czasie?

– Cztery lata studiowałem w szkole teatralnej w Łodzi. Potem zacząłem grać w teatrze Studio w Warszawie i jednocześnie uczyć się wszystkiego od podstaw. Uczę się zresztą cały czas.

– Hamlet to rola, o której się marzy. Każdy aktor stawia sobie za punkt honoru zagrać duńskiego księcia. W pana przypadku udało się zrealizować to bardzo szybko.

– Tak, Hamlet był moją pierwszą rolą i dzięki Bogu, bo nie wiem, czy kiedykolwiek będę mógł go jeszcze zagrać, a chciałbym bardzo. To był łut szczęścia. Fantastycznie, że mogłem to grać w najlepszym w Polsce teatrze Studio.

– Mówi pan tak z przekonania, czy z sentymentu do własnego miejsca pracy?

– To moja opinia, bo jest to jeden z niewielu teatrów, w którym cały czas żywa jest tkanka repertuarowa, w którym dba się o widza i nie serwuje mu się bez przerwy ubogiego teatru dziewiętnastowiecznego. Tu każdy może znaleźć coś dla siebie.

– Co więc zobaczymy w najbliższej przyszłości, skończył pan właśnie próbę.

– Teraz robimy „Pieśń Maldorora” Lautreamonta. Naprawdę trudny materiał, a premiera w połowie listopada.

– Marzenie każdego aktora, Hamleta, ma pan już za sobą. Czy jest jeszcze inna rola, na której bardzo panu zależy?

– Chciałbym zagrać w filmie takiego buntownika bez powodu, coś w stylu Jamesa Deana.

– Teraz każdy ma ambicję być aktorem śpiewającym, taka panuje moda. Pan też sięgał po piosenkę francuską, Okudżawę…

– Ja śpiewać mogę i powinienem przy goleniu. Ludzie się domagają, mówią, że ładnie, ale ja twierdzę uparcie, że śpiewać nie umiem, jednak cieszę się, że mimo wszystko ktoś chce tego słuchać.

– I tak zupełnie prywatnie – pańska ulubiona piosenka, taka przy goleniu?

– Szczerze przyznam, że ja nawet przy goleniu nie lubię śpiewać.

– Jak się żyje z piętnem sławy?

– Normalnie, chociaż tego specjalnie nie odczuwam. Zazwyczaj się dziwię, że mnie poznają, uśmiechają się. Bardzo to miłe. W każdym razie nie mam powodów, żeby mówić „ta cholerna popularność”. To jest wspaniałe, w końcu gram dla ludzi.

– Mówi pan, że nie przeszkadza. A czy pomaga? Czy wykorzystywał pan z zimną krwią fakt; że jest pan słynnym Wojciechem Malajkatem?

– Tak do końca to nie, ale zdarzają się czasem „sytuacje”, Kiedyś musiałem pojechać samochodem na przegląd gwarancyjny. Kolejka była straszna. A mechanik mówi: ,,O pan Wojtek, niech pan przyjedzie jutro rano, to zrobimy od ręki”.

– Panuje powszechna opinia, że jest pan bożyszczem nastolatek. Dostaje pan listy czy nachodzą pana?

– Listy faktycznie zdarzają się. Ale to stały element tego zawodu. A czy jestem bożyszczem? Tak do końca to chyba nie, ale chciałbym, żeby tak było, żebym był wzorem, przykładem, autorytetem.

– W jaki sposób osiągnął pan sukces zawodowy? Zasługa to talentu czy pracy?

– Na początku był łut szczęścia, a potem ciężka praca. Ja jestem chorobliwie ambitny i nigdy nie schodziłem niżej poprzeczki, którą sobie postawiłem.

– Czyli praca, a nie talent?

– Wie pani, są tacy ludzie na świecie, którzy są niezmiernie pracowici, ale pozbawieni jakiegokolwiek talentu. I oni mogą osiągnąć sukces, ale w kamieniołomach.

– Porozmawiajmy teraz o bardziej przyziemnych sprawach. Urodził się pan w Mrągowie, studiował w Łodzi, mieszka w Warszawie, w naszej dzielnicy. Praga-Południe to był świadomy wybór, czy konieczność?

– Przy wyborze mieszkania kierowaliśmy się z żoną przede wszystkim ceną. To mieszkanie kupiliśmy okazyjnie, ale jesteśmy zadowoleni. Podoba mi się okolica, sąsiedzi, Park Skaryszewski. Jeżdżę tu czasami na rowerze.

– Nie wierzę, że jest pan zachwycony bez reszty. Gdyby miał pan nieograniczoną władzę, jaka byłaby pierwsza pańska decyzja?

Zrobiłbym coś z administracją wszelkiej maści, urzędnikami, którzy odsyłają od biurka do biurka. W takim biurze można spędzić cały dzień i nic nie załatwić. Dobrze byłoby to jeszcze skomputeryzować.

– I ostatnie pytanie. Czy mogę napisać, gdzie pan mieszka?

– Proszę napisać… w okolicach ul. Zwycięzców.

– Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała Karolina Suchenek


Wojciech Karol Malajkat (ur. 16 stycznia 1963 w Mrągowie) – polski aktor teatralny i filmowy, prezenter telewizyjny, reżyser, pedagog, profesor zwyczajny Akademii Teatralnej im. Aleksandra Zelwerowicza w Warszawie, rektor tej uczelni w kadencjach 2016-2020 i 2020-2024. W latach 2009-2017 dyrektor artystyczny Teatru Syrena w Warszawie, równocześnie w latach 2009-2014 dyrektor naczelny tej sceny. Z żoną Katarzyną ma dwoje dzieci: Michalinę i Kacpra. (Źródło: wikipedia.pl)



 

error: Zawartość chroniona prawem autorskim!! Dbamy o prawa: urzędów, instytucji, firm z nami współpracujących oraz własne. Potrzebujesz od nas informacji lub zdjęcia? Skontaktuj się redakcja@mieszkaniec.pl
Skip to content