Wojciech Modest Amaro
Zaczynał od pracy „na czarno” w Anglii. Dziś jest jednym z najbardziej znanych kucharzy w naszym kraju. A jego restauracja Atelier Amaro, jako pierwsza w historii Polski, zdobyła prestiżową gwiazdkę Michelin. Wojciech Modest Amaro jest prawdziwym dowodem na to, że marzenia się spełniają.
W podstawówce wiedział już, że pewnego dnia wyruszy z rodzinnego Sosnowca, by podbić świat. Od najmłodszych lat Wojciech Modest Amaro uprawiał tenis i to właśnie ta dyscyplina sportu rozbudziła jego marzenia o karierze poza granicami naszego kraju.
– Pamiętam jak w VIII klasie mieliśmy wypracowanie i mieliśmy opisać swoich bohaterów. Ja wybrałem 17-letniego Borisa Beckera, który w swoim debiucie wygrał Wimbledon. Będąc od zawsze marzycielem, pragnąłem tego samego – mówi.
Wtedy jeszcze nie wiedział, że wkrótce spełni swoje marzenia, ale w zupełnie innej dziedzinie, bo w… gastronomii.
Pasja kulinarna zrodziła się u małego Wojtka dość wcześnie. Już jako mały chłopiec przesiadywał w kuchni i eksperymentował z różnymi potrawami.
– Pamiętam jakby działo się to wczoraj. Miałem wtedy trzy, cztery lata i poprosiłem starszą siostrę, żeby uruchomiła piekarnik, bo dostałbym po łapach za zabawę zapałkami i gazem. Podłączyła i tak upiekłem swoją pierwszą babeczkę – wspomina Wojciech Modest Amaro.
Spodobało mu się to tak bardzo, że chciał nawet zdawać do szkoły gastronomicznej. Niestety rodzice nie wyrazili na to zgody. Nie wyobrażali sobie, aby ich syn został kucharzem.
– Mama pracująca na uczelni, ojciec pilot, a syn kucharz? – mówi.
Chciał zadowolić rodziców i specjalnie dla nich poszedł do technikum elektronicznego. Nie wiedział jednak, że będzie to dla niego prawdziwa męczarnia. Na szczęście kulinarna pasja nie została przez to uśpiona i nadal była rozwijana.
Ku zadowoleniu rodziców kształcił się też w innych kierunkach. Dostał się na politologię. Ale nie była mu ona pisana. Po pierwszym roku studiów wyjechał z Polski do Wielkiej Brytanii.
Chciał się dorobić, a wiedział, że w naszym kraju nie będzie to możliwe. Miał polecieć na chwilę, ale szybko stamtąd nie wrócił. Pracował w kilkudziesięciu miejscach. Zaczynał od mycia podłóg i wyrzucania śmieci w „Cafe Montpeliano” w londyńskim Knightsbridge. Nie przeszkadzało mu to. Chował dumę do kieszeni i pracował, bo na swojej drodze spotykał mistrzów kulinarnych, którzy dzielili się z nim własnymi doświadczeniami.
A trzeba przyznać, że Wojciech miał niebywałe szczęście do ludzi. Jednym z ważniejszych spotkań było spotkanie z Nigelem Davisem ze St. Quentin Brasserie w Knightsbridge, a także odwiedziny w Le Gavroche – słynnej restauracji Michela Roux z trzema gwiazdkami Michelin, czy też w kopenhaskiej Nomy, którą dowodzi Rene Redzepi.
Upór zaprowadził go też do kuchni Yannicka Alleno i Allaina Ducasse’a, kucharzy również obdarzonych trzema gwiazdkami Michelin. Obserwował ich wszystkich uważnie, słuchał i czerpał od nich wiedzę. W 2008 roku odbył staż u Ferrana Adrii, w jego legendarnej restauracji El Bulli, uznawanej za jedną z najlepszych na świecie. Była to dla niego niezwykła przygoda.
Przyszedł jednak czas na powrót do Polski. Z tak ogromnym doświadczeniem od razu otrzymał ciekawą propozycję pracy. Szefował restauracji Klubu Polskiej Rady Biznesu (elitarnego stowarzyszenia prezesów i właścicieli największych polskich i międzynarodowych firm na polskim rynku) w warszawskim Pałacu Sobańskich. W międzyczasie tworzył swoje wymarzone Atelier Amaro.
Napisał też dwie doskonałe książki „Kuchnia Polska XXI wieku” oraz „Natura kuchni polskiej”. Ta pierwsza zdobyła w Paryżu nagrodę „Grand prix de la Littérature”.
Rok 2013 zapamięta na zawsze. Spełnił bowiem swoje największe marzenie i otworzył własną restaurację. Od samego początku było to wyjątkowe miejsce. Restauracja, która ma swoje gospodarstwo rolne pod Warszawą, w którym jest np. największy sad dereniowy w Polsce, była czymś niespotykanym.
– Hodowane są w nim też perliczki, przepiórki, świnie, kaczki. Tam dojrzewa mięso, które potem przyrządzamy i podajemy w Atelier, tam przechowujemy wszystko co zebraliśmy, ususzyliśmy, zamroziliśmy, tam są nasze przetwory – zdradził Amaro.
Otrzymanie prestiżowej nagrody dla Atelier było tylko kwestią czasu. Gwiazdka Michelina sprawiła, że o tej restauracji zaczęli mówić wszyscy. A jeszcze większą popularność przyniosło Wojciechowi uczestnictwo w kulinarnych reality show: TOP CHEF oraz Hell’s Kitchen. Stolik do jego restauracji trzeba rezerwować dziś kilka miesięcy wcześniej.
W życiu prywatnym układa się Wojciechowi Modestowi Amaro tak samo dobrze. Razem ze swoją żoną Agnieszką tworzą idealną parę. Ich pierwsze spotkanie było przysłowiowym gromem z jasnego nieba. Od tamtej pory zapragnęli robić już wszystko we dwoje. I tak się dzieje. Razem żyją, pracują i wychowują trójkę dzieci.
Mieszkają na osiedlu w Wilanowie. Mieszkanie urządzone jest ze smakiem, głównie w klasycznym stylu, wymieszanym z odrobiną nowoczesności. W salonie króluje miękka kanapa, a także przytulny fotel. Całość jest spójna kolorystycznie i estetycznie. Wszystko zostało starannie zaprojektowane przez żonę restauratora.
Życie tej rodziny przypomina teraz bajkę. Nie zawsze było tak kolorowo, ale oni za każdym razem starali się doszukiwać we wszystkim pozytywów. Tak było, jest i tak pozostanie. A przynajmniej dołożą wszelkich starań, aby tak właśnie było.
fot.WBF