Yarnbombing w Muzeum Warszawskiej Pragi
Od października 2022 r. instalacja Yarnbombingu powstawała dla Muzeum Warszawskiej Pragi, przy współpracy z Domem Sąsiedzkim Moje Szmulki. Polegała ona na stworzeniu ubranka dla niedźwiedzia, który znajduje się na dziedzińcu muzeum. Instalację można podziwiać w sezonie zimowym. Ze względu na warunki pogodowe instalacja może być czasowo zdejmowana. Jeżeli ktoś wybiera się do muzeum, żeby ją zobaczyć, najlepiej skontaktować się z Muzeum Warszawskiej Pragi i upewnić się, że Yarnbombing jest dostępny do oglądania.
Yarnbombing – cóż to takiego jest? Jest to dziedzina sztuki, która polega na przykrywaniu elementów przestrzeni zewnętrznej (najczęściej architektury miejskiej, ale także drzew, kamieni, drogowych słupków itp.) ręcznie wykonanymi dzianinami. Nazwa Yarnbombing nie posiada polskiego odpowiednika. Instalacje Yarnbombingu nie są kostrukcjami trwałymi, w każdej chwili mogą zostać zdemontowane. Yarnbombing powstał w Stanach Zjednoczonych, a jego kolebką jest stan Texas. Osoby, które zajmowały się robótkami na drutach, szukały pomysłu i sposobu na wykorzystanie resztek włóczek.
Za matkę Yarnbombingu uznaje się Magdę Sayeg z Houston, która w 2005 r. wpadła na pomysł ozdobienia klamki swojego butiku specjalnie przygotowanym ocieplaczem, mimo że już w 1990 r. inny artysta z Houston (Bill Davenport) przygotowywał i wystawiał pokryte szydełkowymi ozdobami przedmioty w mieście.
O Yarnbombingu rozmawiamy z Katarzyną Kuzko-Zwierz – kierowniczką Muzeum Warszawskiej Pragi.
Kto był pomysłodawcą ozdobienia misia w ten sposób? Czy była to inicjatywa Muzeum Pragi, oddolna, wspólna?
Od kilku lat z życzliwością obserwujemy działania artystyczno-społeczne wykorzystujące yarnbombing – formę sztuki ulicznej, która polega na przyozdabianiu przestrzeni miejskiej elementami wydzierganymi z włóczki – podejmowane przez Dom Sąsiedzki Moje Szmulki i osoby z nim związane. Dzięki nim elementy małej architektury na Szmulkach takie jak ławki czy zwykłe słupki uliczne przybierały kolory oraz postać m. in. Minionków czy warszawskiej Syrenki, ciesząc oczy mieszkanek i mieszkańców oraz osób przechodzących. Te akcje zawsze nam się podobały, a w tym roku postanowiliśmy zaprosić sąsiadki i sąsiadów ze Szmulek (i nie tylko!) do Muzeum Warszawskiej Pragi, żeby wspólnie wydziergać zimowe wdzianko dla misia stojącego na naszym muzealnym dziedzińcu.
Ile osób brało udział w „dzierganiu” ubranka i jak długo?
Akcja „Praski miś kiedyś i dziś” trwała od 27 października do 3 grudnia. Spotkania odbywały się w każdy czwartek 18.00-20.00 oraz niedzielę w godz. 11.00-13.00. Oprócz tego część osób dziergała dodatkowo w środy w Punkcie dla Pragi, gdzie inicjatywa „Moje Szmulki” spotyka się co tydzień na spotkania włóczkowe. W ramach projektu współpracowało ze sobą około 20-30 osób, stała grupa uczestników na poszczególnych spotkaniach wynosiła po 10-12 osób. W sobotę 3 grudnia podczas corocznego muzealnego wydarzenia „Zrób sobie prezent” obdarowaliśmy wydzierganym podczas spotkań wdziankiem misia.
Czy oprócz niedźwiedzia, ozdobiono jeszcze inne postacie? Czy też miś został wyróżniony jako symbol dzielnicy?
Głównym celem spotkań włóczkowych było przygotowanie zimowego wdzianka dla misia, który zdobi muzealny dziedziniec. Stanął on w tym miejscu w 2015 roku, kiedy została również otwarta wystawa stała Muzeum Warszawskiej Pragi, oddziału Muzeum Warszawy. Odwołanie do „praskich misiów”, jak mówiono o niedźwiedziach brunatnych z warszawskiego ZOO mieszkających przez około 70 lat na otwartym wybiegu przy Parku Praskim jest pewnie oczywiste. Ostatnimi niedźwiedziami, które go zamieszkiwały, były: Tatra – jedyna urodzona w ZOO oraz Mała i Sabina – niedźwiedzice uratowane ze szkoły cyrkowej w Julinku. W 2020 roku wskutek wtargnięcia osoby nietrzeźwej na teren wybiegu misie zostały przeniesione na ogrodzony teren ogrodu zoologicznego, jednak w dalszym ciągu pozostają swoistymi symbolami naszej dzielnicy.
Oprócz solidnego okrycia miś otrzymał wielką czapkę, szalik a nawet łapcie. Warto też zwrócić uwagę na kolorystykę włóczek wykorzystanych przy tworzeniu wdzianka, które nawiązują do kolorystyki zabytkowych budynków Muzeum. Dzięki inicjatywie uczestniczek włóczkowych spotkań nie tylko miś otrzymał przybranie. W przepiękną chustę została również przystrojona wykonana przez Kowali Losu i czasowo udostępniona Muzeum Warszawskiej Pragi postać sprzedawczyni pyz, nazywana panią Rozalią.
Czy w przyszłości będą powtarzane tego typu akcje?
Chcemy by Muzeum Warszawskiej Pragi było miejscem, które jest otwarte na realizowanie różnego rodzaju wspólnych inicjatyw łączących róże pokolenia mieszkanek i mieszkańców naszego miasta. Nie wykluczamy, że powtórzymy też tego rodzaju akcję. Z pewnością będziemy też współpracować przy innych działaniach z inicjatywą „Moje Szmulki”, która na spotkania włóczkowe zaprasza co środy do Punktu dla Pragi przy ul. Łochowskiej 1/29.
/om/
Źródło: Muzeum Warszawskiej Pragi
Foto: www.facebook.com/mojeszmulki