Z jednego pnia, czyli jak rozmawiać z Ukraińcami
Często spotykam się z obawami, że Ukraińcy jako obcokrajowcy mówią obcym językiem, ale czy rzeczywiście? Moje doświadczenie jako żony i teściowej osób zza wschodniej granicy jest takie, że to bardzo podobne języki. Trzeba się tylko na nie otworzyć.
Kilka prostych zasad
Przede wszystkim przyjąć do wiadomości, że 75 procent słów jest niemal takich samych, a potem zapamiętać parę prostych zasad. Jakie to zasady?
Czasowniki kończą się na „aty”: – wybiraty – wybierać, rozmowlaty – rozmawiać itd.
Tam gdzie u nas jest „ó” lub „o” tam u nich jest „i”. Tam gdzie u nas „ł” tam u nich „w”, tam gdzie u nas „g” tam u nich „h”. Na przykład: „północ” – „piwnoć”, „późno” – „pizno” lub „głowa” – „hołowa”. (Dla lubiących przekleństwa informacja, że u nas „gówno”, a po ukraiński „hiwno”.)
U nas „od” u nich „wid” – stąd: widpowydaty – odpowiadać, widmowyty – odmawiać.
Dlatego te niemal takie same wyrazy w języku polskim i ukraińskim są podobne (podibne): np. morkwa – marchew, kartopla – kartofel lub wręcz takie same: ocet, kapusta, fasola czy cebula.
Nazwy miesięcy są bardzo podobne (podibne). Siczeń, ljuty… etc.
Wiele wyrazów w języku ukraińskim jest takich jak… w staropolskim i znamy je z bajek. Np. my otwieramy bramę, a Ukraińcy… wrota. My chcemy coś szybko, a oni szwydko lub… rychło.
Doświadczenie
Moje doświadczenie jest takie, że jeśli każdy z nas mówi bardzo powoli w swoim języku i w obojgu z nas jest chęć wzajemnego zrozumienia, to ono nastąpi. Prędzej czy później. Obecna sytuacja na pewno sprawi, że wcześniej. Przecież wszyscy wzajemnie chcemy się dogadać. Jesteśmy z jednego pnia. Naprawdę.
Małgorzata Karolina Piekarska