Zbrodnia z miłości
Po kłótni z partnerką, nietrzeźwy 29-latek wpadł w szał. Zranił się w rękę, biegał po jezdni, groził pracownikom stacji paliw, a gdy strażnicy miejscy usiłowali mu pomóc – stał się agresywny. Aby opatrzeć rannego mężczyznę funkcjonariusze musieli użyć kajdanek, a potem eskortować karetkę do szpitala.
8 kwietnia, po godzinie 20 strażnicy miejscy z VI Oddziału Terenowego otrzymali zgłoszenie o bójce pomiędzy dwoma mężczyznami u zbiegu ulic 11-listopada i Bródnowskiej. Do rękoczynów doszło w wyniku kłótni pomiędzy jednym z nich i jego partnerką. Agresywny kochanek był cały zakrwawiony i miał głęboką ranę na przedramieniu. Biegnąc po jezdni między samochodami, przemieścił się w stronę stacji paliw, gdzie krzykiem usiłował wymóc na personelu sprzedaż alkoholu. W takim stanie zastali go strażnicy.
Furiat nie reagował na wezwania funkcjonariuszy. Mimo, że silnie krwawił, nie pozwalał udzielić sobie pomocy. Aby zastosować opaskę uciskową, strażnicy musieli obezwładnić mężczyznę. Poszkodowany był agresywny także wobec wezwanych na miejsce pracowników pogotowia. Pluł, gryzł, wulgarnie ubliżał. Ratownicy poprosili, by asystować im w czasie transportu pacjenta do szpitala i nie zdejmować mu kajdanek. Lekarze udzielili poszkodowanemu pomocy medycznej dopiero po przypięciu go pasami do szpitalnego łóżka.
/KP/
Źródło: Straż Miejska m.st. Warszawy
Foto: Pixabay
gazeta Mieszkaniec, Warszawski Lokalny Portal Informacyjny Mieszkaniec, warszawskie informacje