Zmiany, zmiany
– Dzięki Bogu pękła …
Pan Kazimierz Główka przywitawszy się z Eustachym Mordziakiem, handlującym na bazarze Szembeka bielizną damską od razu przeszedł do rzeczy, czyli do mroźnej pogody.
Pan Eustachy jednak refleksję na ten temat zbył jednym zdaniem: – O zimie mówimy? I bardzo dobrze, że pękła, mniej zapłacimy za ogrzewanie. Po czym uciął temat dość obcesowo i natychmiast zabrał się za politykę, bo to najbardziej lubił. Był bystrym obserwatorem:
– Czyszczą na potęgę…
– Co, za przeproszeniem? Pan Główka nie od razu chwycił sens refleksji pana Eustachego.
– No posady czyszczą… Pisz, maluj – wygnanie z raju…
– Raczej maluj, panie Eustachy, bo tak się nazywa obraz, który najprawdopodobniej pan ma na myśli.
– O to, to…
– Michał Anioł go namalował. Fresk dokładnie. Wiem, bo kiedyś byliśmy z żoną na wycieczce w Rzymie i zwiedzaliśmy Kaplicę Sykstyńską. Tam można go oglądać. Niemniej rzeczywiście, w pewnym sensie ludzie, którzy teraz muszą żegnać się z posadami mieli raj na ziemi tylko nie potrafili tego docenić. Potracili głowy, potracili busole – co im wolno, a czego nie. Rwali całymi garściami co się dało. Pamięta pan Otwock? Jak prezydent powiedział: „ojczyznę dojną racz nam zwrócić Panie”? Potraktowali to dosłownie, niestety.
– Wie pan, panie Kaziu, jak tak słucham tego wszystkiego, to sobie myślę, że jednak u nas na bazarze uczciwiej jest niż u tych wybrańców na państwowych posadach. Tu są jednak reguły i każdy musi ich przestrzegać. Kupujesz pan kilogram jabłek za 4 złote i pyk – w skarbówce od razu widać. Każdego rozliczą co do złotówki.
– Ale jak się żongluje milionami, to nikogo to nie obchodzi. Dopiero, jak się ludzie wkurzą i władzę zmienią – tak jak ostatnio PiS pogonili – dopiero wtedy różne sprawki na wierzch wychodzą.
– A propos pogonią, słyszałem, że kierownik naszego największego w dzielnicy szpitala też na wylocie jest.
– Co pan powie? Oby to się tylko na pacjentach nie odbiło. My i tak mamy za swoje.
A propos szpitala, to dowcip taki słyszałem. Przed porodówką stoi młody tatuś i rozmawia z żoną, która jest w oknie na trzecim piętrze:
– Jak się czujesz?
– Dobrze.
– A dziecko?
– Też. Zdrowe, śliczne.
– Chłopiec czy dziewczynka?
– Chłopiec.
– A do kogo podobny?
– Nie znasz…
Szaser
Co tam panie na Pradze
Warszawski Lokalny Portal Informacyjny Mieszkaniec