Życie towarzyskie praskich przedmieść
Inicjatywy społeczne i spotkania społeczności lokalnych rozpoczęło samoczynne organizowanie się ludności Warszawy, która w konsekwencji nadała ton całemu krajowi.
Centralny Komitet Obywatelski, który powstał 1915 roku, po ucieczce Rosjan wyłonił władze miasta. Dodajmy, władze akceptowane przez kolejnego okupanta – armię cesarskich Niemiec obecną w stolicy od rana 5 sierpnia 1915 roku. Wybrani do władz miejskich Polacy nie byli żadnymi zdrajcami, ale ludźmi szlachetnymi, wysuniętymi przez samych mieszkańców. Kluczem do ich wyboru stało się wykształcenie zawodowe, patriotyczna postawa i… status społeczny, zamożność, co było ważne, bo przynajmniej na początku nie otrzymywali żadnych zgoła poborów. Pracowali oni społecznie, zgodnie ze swym sumieniem. Wyraźnie zdawali sobie sprawę, że od ich decyzji ma zależeć sukces narodu, a w konsekwencji i państwa! Na początku Komitet Obywatelski zadbał o rezerwistów i ich rodziny, które z powodu powołania na front mężów i braci borykały się z kłopotami dnia codziennego. Stąd m.in. spotkania, zbiórki na pomoc i różne inicjatywy na rzecz rezerwistów, czego dowodem jest zamieszczone zdjęcie.
W tle szła praca rzesz społeczników, którzy widzieli w biegu wypadków drogę ku upragnionej wolności, której konsekwencją miało się stać odrodzenie Ojczyzny. W tym celu zjednoczone w pierwszej fazie musiało być przede wszystkim samo społeczeństwo, chcące ze sobą rozmawiać, nie toczące sporów. Należało więc szczególnie pobudzić uśpione warstwy ludzi prostych, niewyedukowanych, wskazać im do czego prowadzi patriotyzm, bo tym światłym i oczytanym niczego nie trzeba było przypominać i wskazywać. Potężne to przedsięwzięcie powiodło się i owocowało później aż po 1989 rok, czego mamy świadomość.
Gdzie te wszystkie działania mogły się odbywać? Przede wszystkim w istniejących aktualnie pomieszczeniach, czasem w zasobniejszych domach prywatnych, gromadzących na zebraniach, ale i na koncertach, liczne grona mieszkańców, bez różnicy pochodzenia i wyznania. To był klucz demokratyzacji życia, a także budzenia jakże potrzebnego solidaryzmu społecznego.
Na ul. Grochowskiej 77, w rejonie Kamionka, taką rolę pełnił Instytut Weterynarii, na co dzień kształcący lekarzy zwierząt, dający dobre wykształcenie rzeszy jego studentów od chwili powołania go tutaj. Do sal Instytutu zaglądali w latach 1916-18 mieszkańcy Pragi i przyłączonych do niej przedmieść, w celu wysłuchania różnych odczytów, a czasem uczestnictwa w patriotycznych spotkaniach i akademiach.
Spod Instytutu udajemy się na Pelcowiznę – teren niezbyt zagospodarowany, z licznymi ugorami. Tutaj na chudych łąkach pasą się krowy i konie należące do miejscowej ludności, w większości parającej się rolnictwem.
Jest lipiec 1917 roku, zaglądamy do poczytnego Kuriera Warszawskiego z 13 lipca, gdzie pod tytułem: „Z Pelcowizny”, czytamy, co następuje:
Założone przed kilku miesiącami Towarzystwo Rozwoju XVIII Okręgu stołecznego miasta Warszawy krząta się gorliwie koło rozbudzenia ruchu towarzyskiego i kulturalno-społecznego wśród mieszkańców Pelcowizny. Nie zaniedbując innych dziedzin pracy społecznej i baczną zwracając uwagę, aby czynić, co się da, w celu podniesienia dobrobytu tej zaniedbanej dzielnicy, zarząd Towarzystwa dbały o rozwój życia kulturalnego, postanowił podczas letnich miesięcy urządzić szereg widowisk teatralnych w salce miejscowej, organizując odczyty, koncerty itp.
Jedno z takich widowisk odbyło się właśnie – odegrano specjalnie napisaną przez młodą i utalentowaną nowelistkę p. Polę Koźniewską humoreskę w pierwszej odsłonie „Och te Legiony” w wykonaniu dobrym autorki oraz pp. Piwowarskiej i Przedpełskiej, Sarniewiczówny, Rudnickiego i Zatrybowskiego, który wypowiedział silny wiersz P. Koźniewskiej „Pieśń o rozmarynie”. Ślicznie grała na fortepianie utwory Baumgarta („Szum liści”) i Schwarzenberga („Reverie”), którą przyjmowano owacyjnie, a p. Okrasińska wypowiedziała z przejęciem piękny „List z Sybiru” Or-Ota.
Na czele dzielnicy stał wtedy komisarz Bernard Muszyński, którego zastępcami byli Wacław Pawłowski, Jan Wojciechowski i Jan Żółkiewski.
Podczas gdy, mieszkańcy Pelcowizny (Okręg XVIII) organizowali spotkania towarzyskie, mieszkańcy Kamionka założyli przy ul. Grochowskiej 73 szpital na 50 łóżek i sami go wyposażyli. To też inicjatywa godna podkreślenia i zatrzymania w pamięci tamtego odległego już czasu sprzed 100 lat. Taka placówka potrzebna była bez względu na wojnę, czy pokój, bez niej nie mogła istnieć żadna cywilizowana enklawa miejska.
Nie pozostawał też w tyle Okręg XXIV, obejmujący Targówek – na którego czele w latach 1915-18 stał komisarz Józef Pietruszyński, a pomocnikami jego, czyli zastępcami byli Józef Cichecki, Józef Roguski i Stefan Samulski. I tutaj organizowano wcale nie mniej podniosłe patriotyczne akademie, które miały rozbudzić życie towarzyskie, inicjatywę społeczną w kierunku działań na rzecz miejscowej społeczności.
To, co my dzisiaj odkrywamy jako pomysły unijne, dawno już przećwiczono i starano się wcielić w życie w okresie, kiedy integracja społeczeństwa była nam szczególnie potrzebna – w obliczu rodzącego się po latach niewoli państwa polskiego, którego władza na moment wyłoniła się z władz miasta stołecznego Warszawy, a prezydent mianowany przez okupanta cesarskich Niemiec – Zdzisław ks. Lubomirski, stanął na czele pięcioosobowej Rady Regencyjnej, utożsamiającej rodzące się państwo, które wedle tamtych założeń miało być monarchią. Tak się jednak nie stało, zwyciężyła koncepcja demokratyczna, z rządami prezydenckimi.
Tadeusz Władysław Świątek