Czwarty okres w życiu kobiety
– Dzień dobry!… – Eustachy Mordziak, jak zwykle serdecznie witał przy swoim straganie bazarowym na pl. Szembeka, kolegę i powiernika wielu swoich myśli, trosk i zadziwień, pana Kazimierza Główkę – emeryta i klienta tutejszych kupców.
– Markotny pan, czy mi się zdaje?
– Markotny, to może nie – raczej nieswój. Coraz bardziej nieswojo się czuję, powiem panu, panie Eustachy.
– Ale tak pod względem zdrowotnym czy ogólnie?
– O zdrowiu to już bardziej mój PESEL decyduje, nie ja. Ogólnie jakoś mi tak nieswojo.
– A z jakiegoż to powodu?
– Sam nie wiem. Kraj mój, miasto moje, a coraz bardziej obco wokół. Jak cudzoziemiec jaki.
– Jaki?
– Co, jaki?
– No, jaki cudzoziemiec?
– Konkretnie, to żaden. Tak się mówi tylko, że coraz mniej rozumiem z tego, co się wokół dzieje.
– Ale panie Kaziu, kampania wyborcza jest, to różne rzeczy ci kandydaci wygadują. Oni sami nieraz nie rozumieją, co mówią. Dziewiętnasta dzielnica, dwie nowe linie metra na gwizdnięcie, Warszawa otwarta jednocześnie dla samochodów i dla pieszych, rowerzystów i spacerowiczów, z ulicami wąskimi i jednocześnie szerokimi… Panie Kaziu, przecież tego nikt rozsądny na poważnie nie bierze. Oni sobie, a ludzie i tak zagłosują po swojemu – na kandydata, jakiego sobie już dawno upatrzyli.
– A wiem pan, panie Eustachy, że ja tym razem nie o polityce myślałem, tylko o ludzkiej głupocie. I ona właśnie, ta głupota, mnie tak obezwładnia. Bo ja myślałem, że pewne rzeczy już raz na zawsze mamy wyjaśnione, że nie trzeba do nich wracać, no bo po co, skoro wiadomo, że dwa i dwa, to cztery? To po co o tym gadać i czas tracić? Tymczasem okazuje się, że nieprawda wcale. Że może trzy, a może pięć?…
– A konkretnie, co pana tak przygnębiło?
– Konkretnie to ta kobita wagi super-ciężkiej, która w Sejmie naszym o zniesienie obowiązku szczepień ochronnych przeciwko chorobom zakaźnym u dzieci się upominała. Że takie przymusowe szczepienia, które chronią dzieci przed kokluszem, odrą, błonicą, durem brzusznym, polio – czyli przed śmiercią, bądź kalectwem, to jest ograniczenie praw rodziców do decydowania o swoich dzieciach, a w konsekwencji ograniczenie praw człowieka. Prof. Hilary Koprowski, nasz rodak warszawski, który wynalazł pierwszą w świecie szczepionkę na polio, w grobie się przewraca!
– Ale w pewnym sensie, powiem panu, to może być ograniczenie praw…
– Panie Eustachy, przynajmniej pan niech mnie nie…
– Ale oni sto tysięcy podpisów zebrali, to chyba mają prawo…
– A jakby zebrali sto tysięcy podpisów, że ziemia jest płaska, to też Sejm miałby się tym zajmować? Gdzie się ta kobita chowała, kto ją uczył?
– No, fakt. Może nikt?
– Raczej. Jeszcze trochę, a zaczną przekonywać, że wystarczy powietrze wokół dziecka gęstym grzebieniem przeczesać i wszystkie bakterie palcami zebrać, żeby ono zdrowe było. Mówię panu, panie Eustachy, czasem mi się zdaje, że Pan Bóg tworząc człowieka spieszył się nie wiadomo do czego.
– Bo, co?
– Bo dając rozum niektórym powinien dołączyć instrukcję obsługi.
– Widzę, że ta kobita rzeczywiście okropnie pana zdenerwowała.
– Mówi się panie Eustachy, że kobieta ma w życiu trzy okresy: w pierwszym działa na nerwy ojcu, w drugim mężowi, w trzecim zięciowi. Moim zdaniem jest i czwarty – kiedy działa na nerwy wszystkim.
Szaser