Znamy rembertowskich mistrzów ortografii
Panie Zofia Józefowicz-Paszewska i Antonina Cieliczko okazały się najlepsze podczas IV Rembertowskiego Dyktanda, które odbyło się w minioną niedzielę w Domu Kultury Rembertów. Jury przyznało też wyróżnienia, a nagrody wręczali burmistrz Maciej Iwanicki i przewodniczący rady dzielnicy Arkadiusz Piotrowski.
Nie było gżegżółek i strzyżyków
Ponad 20 uczestników zmierzyło się z tekstem przygotowanym tradycyjnie przez prof. Jerzego Bralczyka i dr Grażynę Majkowską. Wybitni językoznawcy tym razem zaproponowali zabawną historyjkę o cierpiącym na dysortografię dzielnicowym stróżu prawa, delegowanym przez komendanta do udziału w… dzielnicowym dyktandzie! W tle – piękna blondynka, jej były mąż i burmistrz rozdający wysokie nagrody!
Było więc sporo śmiechu i zabawy, ale nikt nie ściągał ani nie podpowiadał. Uczestnicy podkreślali, że zaproponowany tekst był naprawdę trudnym wyzwaniem. W kategorii dorosłych najlepiej poradziła sobie z nim Zofia Józefowicz-Paszewska, i to ona została mistrzynią. Wyróżnienia w tej kategorii trafiły do Natalii Gańko i Marty Kempy-Kurkiewicz.
Mistrzynią w kategorii młodzież okazała się Antonina Cieliczko, a wyróżnienia otrzymali Marcjanna Kurkiewicz i Odys Dziedzic. Jury wyróżniło też najmłodszego uczestnika dyktanda, Oskara Kądrowskiego.
Kolejne Rembertowskie Dyktando dopiero za rok, ale warto systematycznie ćwiczyć, żeby móc bez obaw stanąć w szranki. Dla tych, którym językowe meandry niestraszne, zamieszczamy pierwszy test. Tegoroczny tekst jest uroczy i świetnie się nadaje na sprawdzian swoich możliwości.
Posterunkowy na schwał
Średniowysoki, lekko łysiejący niespełna pięćdziesięcioipółletni rembertowianin zatrzymał nieopatrznie w niedozwolonym miejscu nieopodal domu kultury krwistoczerwonego hyundaia. Z tyłu, żując niby-racuszki z rzeżuchy i jarmużu, siedziała cud-blondyna i sponad ray-banów rzucała znużonym spojrzeniem na swego eksmęża.
Z nagła zza obskurnego żywopłotu wychynął świeżo zatrudniony, a już sfrustrowany nicnierobieniem swojego przełożonego, stróż prawa. Hardo chrząknął i zszarzały z zazdrości na widok ekstranówki półoficjalnym tonem zagadnął:
– A dokądże tak państwu śpieszno? Czyżby na dyktando? Wiem skądinąd, że burmistrz obiecał zwycięzcy horrendalnie wysoką nagrodę. Z ponad dwudziestu policjantów komendant mnie wybrał, bym reprezentował nasz komisariat, mimo że mam dysortografię. Sam czmychnął do masażysty, bo rzekomo rehabilituje ischias. Niechby takie cuda-wianki małolatom opowiadał.
– Niezły z pana chojrak – skonstatowała blondynka pół żartobliwie, pół serio i zalotnie poprawiła wsuwkę.
– Proszę mi podać ramię, a nuż pomogę panu zgarnąć główną nagrodę? Ryzyk-fizyk!
Źródło i zdjęcie: UD Rembertów
/EKZ/