Bieszczady umierają na poboczach
– Zniknął pan, panie Kaziu – stało się coś? Eustachy Mordziak przywitał kolegę pytaniem, bo rzeczywiście nieobecność Kazimierza Główki była aż nadto widoczna. Pan Główka, stały klient, wrósł w krajobraz bazaru, niczym pan Robert sprzedający skarpety i rajstopy, pan Daniel od kartofli, czy pan Andrzej sprzedający najlepsze ogórki kiszone na świecie. – Dałem się namówić koledze do odwiedzin naszego wspólnego znajomego, który dwadzieścia lat […]