Ten dzień

Wreszcie domyśliłem się, dlaczego tyle starych ludzi jednego dnia przyszło na bazar. To był czas wypłaty emerytur i rent. Przypływ kilkusetzłotowej gotówki pozwolił starym ludziom jeszcze raz wyjść ze swych portów, w których zacumowało ich życie.

Cellulit czy silikon?

„I oboje płakali na peronie. On jechał w delegację, ona do rodziców na wsi… Jakaż to była niespodzianka, gdy następnego dnia spotkali się na plaży w Międzyzdrojach”…

Żądamy przywrócenia młodości!

– No, rządzą nią, mówię mu, procesy biochemiczne, które w młodym organizmie zachodzą. W książkach to się nazywa miłość, a w naturze są to różne reakcje i interakcje czynników biochemicznych, które wyzwalają nieznane dotąd stany psychiczne. Miłość na to mówią, na przykład.

Co to jest orgazm?

– No to znakiem tego, czegoś takiego jeszcze u nas nie było – powiedział pan Kazimierz Główka, emeryt, przycupnąwszy obok straganu z bielizną damską, prowadzonego przez jego kolegę Eustachego Mordziaka. Bazar na pl. Szembeka toczył się leniwie własnym życiem.

Żaba w łóżku

– No, bo taką prawidłowość zauważyłem: im bliżej było wyborów, tym im więcej za uszami wygrzebywali. A to jakieś mieszkania na „słupy”, a to tatusia, który komuś za coś nie zapłacił, a to ich radny nożem policjanta w plecy dźgnął, a to znowu wieże jakieś – ze srebra czy coś… Chłopaki bronili się i w odwet co i rusz rzucali w stronę publiki 500+. Żeby czym innym się zajęła. Co chwilę na co innego.

Codzienność

Na „Szembeku” było jakoś smętnie. Towaru pełno, wszystko świeże, ale ludzi mało. Kupcy od drugiej w nocy w hurtowni towar przebierają, żeby świeżyznę przywieźć, a tymczasem klientów jak na lekarstwo. Pan Kazimierz Główka, emeryt, zrobił drobne zakupy i jak zwykle poszedł w stronę straganu swojego kolegi, Eustachego Mordziaka, kupca bieliźnianego.

Po drugiej stronie głowy

– Człowiek uczy się całe życie, fakt. Ale w handlu, to raczej inne umiejętności, panie Kaziu, są potrzebne niż żeby wiedzieć, kiedy użyć „tę”, a kiedy „tą”. Niekoniecznie trzeba się naczytać, za to trzeba się napracować. Jak ktoś pracuje, to ma. Tu ludzie, panie, mercedesy mają, na wczasy zagraniczne jeżdżą rok w rok.

Wiosna czyni cuda

Widać jednak jak bardzo pan Eustachy był dumny ze swojego pomysłu, żeby bluzeczki, pidżamy czy koszule na długim, stojącym wieszaku eksponować. Wreszcie klientki nie przewracały mu damskich fatałaszków, a i on nie musiał bez końca składać ich i składać. A poza tym towar niezmiętoszony, tylko powiewający na wietrze, bardziej atrakcyjnie wygląda i sam jakby przechodzące klientki zaczepia. Faktycznie – co chwilę jakaś pani zatrzymywała się, brała bluzkę w rękę… A przykładała do siebie, a okręcała się, a pod światło, ze światłem, z boku – jednego, drugiego…

Słów ci u nas dostatek

Pan Kazimierz Główka, emeryt, jak zwykle po zrobieniu zakupów na bazarze na pl. Szembeka, zajrzał do swojego znajomego, tutejszego kupca bieliźnianego, Eustachego Mordziaka.
– Nikt pana dziś nie molestuje?

Temat narodowy

– Bez przesady. I powiem panu, że efekt będzie tylko taki, że najpopularniejsze dotąd imiona nadawane dziewczynkom: Zuzanna, Julia, Maja, Zofia, zostaną szturmem wyparte przez Martynkę. Niejedna mamusia zapragnie równie oszałamiającej kariery dla córci, przekona się pan.

1 10 11 12 13 14 20
error: Zawartość chroniona prawem autorskim!! Dbamy o prawa: urzędów, instytucji, firm z nami współpracujących oraz własne. Potrzebujesz od nas informacji lub zdjęcia? Skontaktuj się redakcja@mieszkaniec.pl
Skip to content