Co ty na to?
Był październik, a za oknem sierpniowe „ponad dwadzieścia” i słońce. Balkon otwarty, na obszernym podwórku lamentuje wniebogłosy jakiś kilkulatek. Pani, która z nim jest (mama? babcia? niania?) nie reaguje. Malec krzyczy, płacze, wrzeszczy nieprzerwanie.